Nie odbędą się zaplanowane w chińskim Nankinie halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Międzynarodowa federacja (World Athletics) poinformowała o ich przełożeniu na przyszły rok. Powodem jest szerzący się koronawirus. Kulomiot Konrad Bukowiecki jest zszokowany tą decyzją: "Szykowałem się do tego startu, a teraz musimy zmieniać plan przygotowań do igrzysk olimpijskich".
W środę wieczorem światowa federacja (World Athletics) poinformowała, że nie odbędą się zaplanowane na 13-15 marca w Nankinie halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Zostały przełożone na przyszły rok. W 2021 roku w dniach od 5 do 7 marca zaplanowane są w Toruniu halowe mistrzostwa Europy.
Wiemy, że władze Chin robią wszystko, by wirus się nie rozszerzał, ale musimy chronić naszych sportowców, członków federacji i partnerów
- napisano na oficjalnej stronie światowej federacji.
Halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce nie odbędą się w tym roku.
World Athletics to postpone World Athletics Indoor Championships Nanjing 2020 to March 2021.
— World Athletics (@WorldAthletics) January 29, 2020
?: https://t.co/0ihe7yGj4m pic.twitter.com/IjqrCR6bSY
Odpowiedzialny za organizację halowych mistrzostw Europy prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki Wolsztyński powiedział w rozmowie, że życie wymusiło takie rozwiązanie:
Już wcześniej uważałem, że nie było możliwości przeniesienia HMŚ w inne miejsce w tym roku np. do Torunia, bo jest na to zbyt mało czasu. W innych miastach także byłoby to ogromne wyzwanie logistyczne. Poza tym uwzględniono na pewno również fakt, że Chiny poniosły koszty związane z przygotowaniami do tej imprezy i nie można było im jej po prostu zabrać.
Jego zdaniem mistrzostwa świata pod dachem odbędą się dwa tygodnie po mistrzostwach Europy w Polsce, bo tylko taki termin jest racjonalny.
Z naszego punktu widzenia nic się nie zmienia. I tak musimy zrobić swoją robotę najlepiej jak potrafimy. Życie wymusza jednak historyczne rozwiązanie i zobaczymy, co ono przyniesie
- podkreślił Wolsztyński.
Dodał, że być może taka kumulacja dwóch bardzo ważnych imprez w jednym sezonie, a nawet miesiącu, spowoduje lepszą obsadę. Wpływ na to może mieć także fakt, że przyszły rok nie jest olimpijskim.
Zszokowany decyzją o przełożeniu zawodów na przyszły rok był Konrad Bukowiecki:
W ogóle się nie spodziewałem akurat takiej decyzji. Myślałem - po doniesieniach o wirusie - że będzie coś nie tak z tymi zawodami, ale raczej liczyliśmy na ich przeniesienie w inne miejsce.
Kulomiot dodał, że zarówno on, jak i jego ojciec-trener Ireneusz są "w ciężkim szoku". Ta decyzja wiele zmienia w kontekście przygotowań do igrzysk olimpijskich w Tokio.
Rozmawiałem z tatą i to ja go o tym poinformowałem. Jesteśmy w o tyle dziwnej sytuacji, że będziemy musieli zmieniać przygotowania, bo w zimie wszystko podporządkowywaliśmy startowi w Chinach. Ten występ miał także wielkie znaczenie w kontekście przygotowań do igrzysk.
W kolejnych dniach konieczna będzie zmiana terminarza i przemyślenie zasadności niektórych zgrupowań czy ich dat. Bukowiecki nie chce krytykować decyzji światowej federacji, ale zdecydowanie liczył na przełożenie mistrzostw świata w inne miejsce, a nie przeniesienie ich o rok.
Sądzę, że są takie miejsca, gdzie mogłyby się one odbyć w marcu tego roku. To nie do mnie należy jednak decyzja. Kumulacja HME w Toruniu i HMŚ w Nankinie za rok? O tym jeszcze w ogóle nie myślę, ale wiadomo, że trafienie z formą na jedne i drugie zawody, które może dzielić kilkanaście dni, nie będzie proste
- dodał szósty zawodnik ubiegłorocznych MŚ w Dausze.
Epidemia zapalenia płuc wywoływanego przez nowy rodzaj koronawirusa wybuchła w grudniu w Wuhan w środkowych Chinach.