10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Kto płaci, gdy wirus psuje urlop?

Odwołując wycieczkę, nie zawsze możemy liczyć na zwrot pieniędzy. Okazuje się jednak, że obawa przed epidemią nie jest wystarczającym argumentem.

Free-Photos; pixabay.com / Creative Commons CC0

Jak informuje „Rzeczpospolita” zagrożenie koronawirusem pokrzyżowało plany wyjazdowe niejednemu. Wiele osób się zastanawia, czy nie zrezygnować z wyjazdu. Nie wiadomo, czy będą nowe ogniska choroby i w którym regionie świata.

„Okazuje się, że nie jest to takie proste. Nie każdy też może liczyć na zwrot pieniędzy”.
- czytamy w „Rzeczpospolitej”.

W lepszej sytuacji są osoby, które planowały wyjazd z biurem podróży. Wówczas chroni je częściowo ustawa o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych. Nie obejmuje ona osób wyjeżdżających na własną rękę. Na jej podstawie klienci biur mogą starać się o zwrot pieniędzy w związku z art. 47 ust. 4.

„Przepis mówi, że można odstąpić od umowy o udział w imprezie turystycznej przed jej rozpoczęciem bez opłaty za odstąpienie w przypadku wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego”.
- informuje gazeta.

Na zwrot środków raczej nie można liczyć, jeżeli w obawie przed pandemią rezygnuje się z wyjazdu do kraju, w którym nie ma jeszcze koronawirusa, nawet jeżeli w sąsiednim państwie znajduje się jego ognisko. W najlepszej sytuacji są ci, którym biura podróży same odwołały wyjazd.

„Wówczas dostają zwrot wszystkich środków. Nie mogą już jednak liczyć na ekstrapieniądze z tego tytułu, że zmarnowało w ten sposób komuś urlop, np. tytułem odszkodowania czy zadośćuczynienia. Przepisy dają biurom prawo do odwołania wyjazdu z powodu wystąpienia nadzwyczajnych sytuacji”.
- zastrzeżono.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#koronawirus #urlop #styl życia #turystyka #podróże

redakcja