Tak, jestem jedną z osób zaszczepionych - pisze w mediach społecznościowych Krystyna Janda. Aktorka miała mieć podany preparat w ramach akcji „propagowania szczepień”, zorganizowanej przez Warszawski Uniwersytet Medyczny. Jak ma się to do wytycznych NFZ? Jeszcze wczoraj minister zdrowia Adam Niedzielski przekazywał, że „szczepienia mogą być realizowane dla innych osób TYLKO I WYŁĄCZNIE w przypadku ryzyka zmarnowania szczepionki poprzez brak stawiennictwa osób uprawnionych”. Sprawa wywołuje kontrowersje.
Jak wynika z czwartkowego komunikatu WUM, niezależnie od puli przeznaczonej dla etapu zerowego akcji szczepień, Agencja Rezerw Materiałowych przekazała do Centrum Medycznego WUM 450 dodatkowych dawek, które musiały być wykorzystane jeszcze w tym roku. WUM podkreślił, że wszystkie dawki wykorzystano do czwartkowego południa, więc żadna nie została zmarnowana.
O dodatkowej puli dawek, odrębnej wobec etapu zerowego szczepień, WUM informował już w środę.
"Pomimo zrozumienia dla korzyści ze szczepień przeciw COVID-19 wiele osób wyraża obawy co do jej bezpieczeństwa. Tym większą rolę odgrywa udział naszej społeczności w promowaniu szczepień poprzez udział w tej akcji. Zgodnie z sugestią NFZ szczepieniami w dniu dzisiejszym objęto też szereg osób ze świata kultury m.in. aktorów, kompozytorów, reżyserów, którzy będą promować w Polsce ideę szczepień przeciw COVID-19”
- wyjaśniał.
O akcji „propagowania szczepień” przez znane osoby zdaje się nie wiedzieć ani Narodowy Funduszu Zdrowia, ani Ministerstwo Zdrowia. We wczorajszym komunikacie NFZ czytamy:
„Do 6 stycznia, oprócz szczepienia pracowników szpitali, dopuszczalne jest także szczepienie członków ich rodzin oraz pacjentów, którzy w tym czasie przebywają w szpitalu, a których stan zdrowia na to pozwala”.
I dalej:
„Szczepienia mogą być realizowane dla innych osób TYLKO I WYŁĄCZNIE w przypadku ryzyka zmarnowania szczepionki poprzez brak stawiennictwa osób uprawnionych. NFZ zażąda pilnych wyjaśnień od podmiotów, w których pojawiły się uzasadnione wątpliwości co do złamania tych zasad”.
„Żałosne. Naprawdę nie ma się czym chwalić. Medykom odkłada się szczepienia ale widocznie pani jest ważniejsza” - czytamy w pierwszej odpowiedzi. Dalej w komentarzu pojawiło się zaproszenie do pracy na OIOM-ie, „skoro zabrała Pani szczepionkę personelowi”. W kolejnym wpisie wypowiada się nauczyciel akademicki, który pisze: „Mam ciężko chore dziecko, któremu wirus może poważnie zagrozić. A jednak czekam na swoją kolejkę i zachowuję ostrożność. Jak Pani nie wstyd?!”.
Komentarze na temat szczepień osób, które nie są pracownikami ochrony zdrowia, wywołała m.in. informacja o zaszczepieniu się byłego premiera, europosła SLD Leszka Millera.