Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Koronawirus

Izrael rozdaje szczepionki na Covid-19. Wiadomo, kto znalazł sie na liście "obdarowanych"

Premier Izraela przyznał, że jego rząd przekazał szczepionki na COVID-19 zaprzyjaźnionym państwom. Na liście obdarowanych znalazły się między innymi Honduras, Gwatemala, Uganda, Czechy i Węgry. Wcześniej sprawę odkryły media.

Izrael potraktował sprawę szczepień przeciwko COVID-19 bardzo poważnie. Jako jedne z pierwszych państw podpisał umowy z Pfizerem i Moderną, kiedy testy szczepionek jeszcze trwały i nikt nie był pewien, czy okażą się bezpieczne i skuteczne. Ryzyko się opłaciło i w przeciwieństwie do chociażby Unii Europejskiej Izrael nie ma żadnego problemu z zaopatrzeniem w szczepionki. Te są tam dostępne od ręki, a niektóre punkty szczepień wprowadziły nawet dodatkowe zachęty do zaszczepienia, jak darmowe ciasta lub kawa. Obecnie szczepionki dostało już 5 milionów Izraelczyków a szczepienia całej dorosłej populacji, liczącej 6,2 miliona osób, powinny się zakończyć w ciągu kilku tygodni. Równocześnie ze spowodowanym kampanią szczepień spadkiem liczby nowych zakażeń i zgonów rząd zdejmuje kolejne restrykcje. 

Organizowanie szczepionek poszło rządowi Izraela tak sprawnie, że okazało się, że mają ich nadmiar. Wszyscy zaszczepieni Izraelczycy dostali szczepionkę Pfizera, ale Izrael kupił też setki tysięcy dawek szczepionki Moderny, które nie zostały ostatecznie użyte i leżą teraz w magazynach. Publiczny nadawca Kan ujawnił, że ich część została przekazana sojuszniczym państwom.

W puli 15 państw

Według informacji zdobytych przez dziennikarzy, Izrael wysłał około 100 tysięcy dawek szczepionki Moderny do 15 państw. Na liście obdarowanych znalazły się między innymi Honduras, Gwatemala, Uganda, Czechy i Węgry. Państwa te albo uznały Jerozolimę za stolicę Izraela albo wyraziły zainteresowanie otwarciem w tym mieście przedstawicielstw dyplomatycznych po tym, gdy w 2018 roku Donald Trump przeniósł ambasadę USA z Tel Awiwu. Na liście znalazł się również Czad, który w 2019 roku nawiązał stosunki dyplomatyczne z Izraelem oraz Mauretania, która najprawdopodobniej wkrótce to zrobi. Szczepionki powędrowały też do Etiopii, Kenii i kilku innych afrykańskich państw, z którymi Izrael współpracuje blisko w kwestiach bezpieczeństwa.

Na konferencji prasowej Netanjahu przyznał, że Izrael faktycznie przekazał szczepionki sojusznikom. Nie ujawnił jednak, czy zaprezentowana przez media lista państw jest prawdziwa i jakimi kryteriami kierowano się przy określaniu tego, do których państw trafią. Zapewniając, że jego rząd ma wystarczającą ilość szczepionek dla własnych obywateli Netanjahu powiedział, że szczepionki są rewanżem „za wiele rzeczy, które już otrzymaliśmy”, bez wchodzenia w szczegóły. Stwierdził także, że był to czysto symboliczny gest, który da im dużo dobrej woli ze strony obdarowanych państw. 

Ujawnienie tego gestu sprawiło jednak, że Izrael stał się obiektem ataków ze strony lewicy. Poszło o to, jak kampania szczepień wygląda w Palestynie. Tamtejsze władze mają ogromny problem z brakiem szczepionek. Przy populacji ponad 5,1 miliona władze Palestyny jak na razie zorganizowały tylko ok. 10 tysięcy dawek rosyjskiego Sputnika V. Jeden z rywali politycznych prezydenta Mahmouda Abbasa dał radę zorganizować kolejne 20 tysięcy dawek rosyjskiej szczepionki od Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które trafiły do kontrolowanej przez Hamas Strefy Gazy. Izrael jak na razie przekazał 2 tysiące dawek szczepionki Moderny z przeznaczeniem dla pracowników służby zdrowia. Izraelscy eksperci od szczepień nalegają, aby wysłać kolejne dostawy, chociażby z powodu ruchu transgranicznego i faktu, że wielu Palestyńczyków pracuje w Izraelu. Premier Netanjahu je obiecał, ale na razie nie ma żadnych konkretów. 

Jednym z najostrzejszych krytyków Netanjahu był amerykański socjalista Bernie Sanders.

„Jako okupant Izrael jest odpowiedzialny za zdrowie ludzi pod ich kontrolą” – napisał na Twitterze – „To odrażające, że Netanjahu używa zapasowych szczepionek do nagradzania swoich zagranicznych sojuszników, kiedy tylu Palestyńczyków w okupowanych terytoriach nadal na nie czeka”. Argument o tym, że Izrael powinien szczepić Palestyńczyków jako okupant był wcześniej podnoszony przez wiele lewicowych organizacji, w tym te należące do ONZ. Przedstawiciele Izraela twierdzą jednak, że tymczasowe traktaty pokojowe podpisane w latach dziewięćdziesiątych znoszą z nich ten obowiązek. Podkreślają też, że Palestyńczycy mieszkający na anektowanych terenach lub w granicach samego Izraela mogli korzystać ze szczepionek na równych zasadach.

Biały Dom trzyma dystans

Biały Dom powstrzymał się od otwartej krytyki postępowania Izraela. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Joe Biden nie przepada za Netanjahu, zarówno ze względu na jego poglądy polityczne, jak i wyjątkową zażyłość z Donaldem Trumpem. Nie może również ignorować tego, że Demokraci stają się coraz bardziej antyizraelscy, zwłaszcza lewe skrzydło partii. Otwarta krytyka postępowania najbliższego sojusznika USA byłaby jednak przesadą, więc zamiast tego, Waszyngton wyraził jedynie poparcie dla szczepienia Palestyńczyków.

„Wierzymy, że dla Palestyńczyków ważne jest, aby uzyskali zwiększony dostęp do szczepionek w następnych tygodniach”

– powiedział rzecznik prasowy Departamentu Stanu Ned Price – „To ważne także dla Izraela, dla jego zdrowia i bezpieczeństwa”. 

Profesor od zdrowia publicznego z Uniwersytetu Georgetown Laurence Gostin powiedział agencji AP, że zrozumiałe jest, że Izrael chciał najpierw zaszczepić własnych obywateli, ale „w pewnym momencie staje się to moralnie groteskowe”. Dodał, że abstrahując od odpowiedzialności moralnej, pomoc Palestyńczykom ze szczepieniami mogłaby mu się opłacić.

„Powodem dla którego byłaby to mądra rzecz jest to, że Izrael miałby na tym olbrzymie zyski dla własnej reputacji w regionie i na całym świecie”

– powiedział – „To, że nie podzieli się szczepionkami, nie będzie zapomniane, bowiem tyle osób umiera na chorobę którą można powstrzymać”. 

Źródło: AP, niezalezna.pl