Wciąż nie wiadomo, kiedy nastąpi koniec pandemii, ale Hollywood już wie, że ich straty będą największe w historii. Oszacowano, że światowy box office stracił już 7 miliardów dolarów, a to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Jak szacuje The Hollywood Reporter, jeśli kryzys utrzyma się do końca kwietnia, Hollywood straci kolejne 10 miliardów dolarów, co daje łącznie 17 miliardów. Sprawa będzie wyglądać znacznie gorzej jeśli koronawirus nie odpuści nawet w maju.
Przesunięcie premier największych światowych produkcji też nie było tanie. Przesunięcie premiery nowego filmu o przygodach Jamesa Bonda "Nie czas umierać" na listopad kosztowała twórców od 30 do 50 milionów dolarów. 8 dni przed premierą anulowano film "Ciche miejsce 2", co przyniesie Paramount straty rzędu 30 milionów dolarów.
Szczególne straty czekają też twórców filmów "Mulan", "Nie czas umierać" i "Szybcy i wściekli 9" - te produkcje wykupiły za 15 milionów dolarów reklamy podczas Super Bowl.
Ze względu na zamknięcie kin w wielu krajach na całym świecie straty dla filmowców byłyby zdecydowanie większe, gdyby nie odwołano premier. Twórcy Jamesa Bonda w takim wypadku zaprzepaściliby nawet 30 proc. dochodów (prawdopodobnie 300 milionów dolarów). Jeszcze więcej straciłby "Mulan", który skierowany jest szczególnie do chińskich odbiorców.