Do Polski przyleciały dziś tony środków ochrony osobistej, które wykorzystane zostaną w walce z epidemią koronawirusa. - - G... ważne, co jest w samolocie - tak na Twitterze skomentował to redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis. I to nie był ostatni wpis dotyczący dzisiejszego wydarzenia.
Na warszawskim Lotnisku Chopina wylądował dziś największy transportowy samolot świata, który przywiózł z Chin do Polski ładunek z niezbędnymi środkami do walki z koronawirusem. Na pokładzie samolotu znajduje się m.in. 7 mln maseczek i kilkaset tysięcy kombinezonów ochronnych.
Antonov An-225 Mriya to prawdziwy lotniczy kolos. Maszyna ma ponad 84 metry długości, napędzana jest sześcioma silnikami odrzutowymi. Samolot został wyprodukowany tylko w jednym egzemplarzu. Powstał w 1988 roku, w czasach ZSRR w zakładach lotniczych Aviant. Jest tak duży, że jest w stanie przewieźć prom kosmiczny na swoim grzbiecie, a w ładowni blisko 100 samochodów osobowych.
Dzisiejszy transport jest kolejnym zorganizowanym przez KGHM na apel premiera Mateusza Morawieckiego. Pierwszy samolot wylądował 26 marca. Ale nie wszystkim podoba się to, że spółki skarbu państwa aktywnie włączają się w walkę z koronawirusem, a do Polski trafiają dzięki temu kolejne tony sprzętu medycznego.
- G... ważne, co jest w samolocie
- oznajmił wszystkim internautom redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis.
G.... ważne co jest w samolocie. Za ten samolot zapłacono by było odpowiednie tło dla Morawieckiego, bo tu o propagandę wyłącznie chodzi.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) April 14, 2020
Na tym Lis nie poprzestał i wkrótce zamieścił kolejny pogardliwy wpis o "narodowej fecie z okazji udanego lądowania".
Czyli po trzech dniach mamy narodową fetę z okazji udanego lądowania. W sumie logiczne.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) April 14, 2020
Wiadomość o przylocie środków ochrony osobistej do Polski wyraźnie zelektryzowała dziennikarza. Na twitterowym koncie naczelnego "Newsweeka" znaleźć można jeszcze kilka wpisów na ten temat.