- Liczba przypadków osób zarażonych będzie dalej rosła. Absolutnie uzasadnione jest wykonanie tego kolejnego kroku, czyli dalszej pogłębionej separacji społecznej po to, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa pomiędzy ludźmi - mówił w programie Katarzyny Gójskiej szef Wojskowego Instytutu Medycznego. gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak oceniając stan epidemii w Polsce. Jak wskazał, w okolicach 8-10 kwietnia osiągniemy poziom 9 tysięcy osób zarażonych, a następnie "ta krzywa powinna się wypłaszczać". - Mamy szansę tę epidemię (jak każdą - bo nie różni w niczym od każdej innej) ograniczyć poprzez separację, ograniczając możliwość przenoszenia się wirusa między ludźmi. Nie ma innej drogi - dodał.
Patrząc na krzywą przyrostu zakażeń (która ma niestety charakter wykładniczy) - sugeruje, że jednak póki co jesteśmy na krzywej wznoszącej, a to świadczy, że jeszcze liczba przypadków osób zarażonych będzie dalej rosła. Spodziewałem się osobiście, patrząc na wstępne wyniki, jakie przyniosła kwarantanna, czy ograniczenia administracyjne, jakie zostały wprowadzone kilka tygodni temu, że efekty, jakie uzyskamy, będą lepsze
- mówił w programie Katarzyny Gójskiej szef Wojskowego Instytutu Medycznego. gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak oceniając stan epidemii w Polsce.
Dziś, patrząc na tę krzywą zarażeń, widać wyraźnie, że absolutnie uzasadnione jest wykonanie tego kolejnego kroku, czyli dalszej pogłębionej separacji społecznej po to, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa pomiędzy ludźmi
- mówił, zaznaczając, że choć krzywa polska odkleiła się od zachodniej, nie jest to ten kierunek i ten zakres, który np. udało się osiągnąć Japończykom w Korei Południowej. "A zatem tutaj jest jeszcze z naszej strony dużo do wykonania".
Pytany w programie "W punkt" o to, kiedy się można spodziewać największych wzrostów zakażeń w Polsce, Gielerak stwierdził, że takie prognozy są prowadzone.
Prognoza, która całkiem wydaje się być oparta na solidnych fundamentach, która została opublikowana przed tygodniem, mówiła o tym, że osiągniemy poziom 9 tysięcy osób zarażonych, to będzie gdzieś w okolicach 8-10 kwietnia, a następnie ta krzywa powinna się wypłaszczać. Czy tak będzie, czas pokaże
- podkreślił.
Coś się zadziało takiego, że krzywa nam się nie wypłaszczyła tak, jak żeśmy tego oczekiwali. Czy tym czymś jest fakt, że mieliśmy w otoczeniu sporą grupę zarażonych, czy np. to fakt, że jednak wielu rodaków, którzy przyjechali z zagranicy, było osobami potencjalnie zarażonymi i jeśli ktoś z nich nie przestrzegał kwarantanny, a o takich przypadkach słyszeliśmy, to na pewno oni mogą przyczynić się do tego, że mamy taką a nie inna sytuację epidemiczną
- stwierdził.
Mamy szansę tę epidemię (jak każdą - bo nie różni w niczym od każdej innej) ograniczyć poprzez separację, ograniczając możliwość przenoszenia się wirusa między ludźmi. Nie ma innej drogi
- dodał.