- Niestety, matematycy wyliczyli już, że wygląda na to, iż prześcigniemy Włochy w następnych dniach, bo niestety rośnie to tutaj dużo szybciej. Sytuacja jest bardzo ciężka, zarówno w szpitalach, ale też jeżeli chodzi o groby, czy trumny i gdzie w ogóle umieścić ciała zmarłych - mówiła w rozmowie z Katarzyną Gójską w programie "W Punkt" w Telewizji Republika dr Ewa Iszoro, architekt, projektantka mody, prof. Uniwersytet Rey Juan Carlos w Madrycie.
462 przypadki śmiertelne koronawirusa stwierdzono w ciągu ostatnich 24 godzin w Hiszpanii, co zwiększa liczbę zgonów z powodu Covid-19 w tym kraju do 2182.
Dr Iszoro pytana o sytuację w Hiszpanii wskazała, że "niestety, matematycy wyliczyli już, że wygląda na to, iż prześcigniemy Włochy w następnych dniach, bo niestety rośnie to tutaj dużo szybciej".
- Sytuacja jest bardzo ciężka, zarówno w szpitalach, ale też jeżeli chodzi o groby, czy trumny i gdzie w ogóle umieścić ciała zmarłych
- dodała.
Dopytywana kto jest obwiniany o wzrost zachorować, powiedziała, że "najbardziej obwiniamy rząd, który 8 marca pozwolił, a wręcz namawiał ludzi do masowych manifestacji w całej Hiszpanii".
- Manifestacja w Madrycie miałam 120 tys. ludzi. Już widzimy rezultaty tego, bo osoby, które były na tej manifestacji, szczególnie w pierwszych rzędach, teraz niektórzy są chorzy, a niektórzy w szpitalach jeszcze w gorszym stanie. Jest to już parę osób z rządu centralnego i samorządu madryckiego. Rząd centralny nie dość, że zadziałał za późno, nie był przygotowany jeśli chodzi o cały sprzęt medyczny, kombinezony itd., to jeszcze namawiał ludzi do manifestacji. To było chyba najgorsze, brak zabronienia masowych demonstracji
- relacjonowała.
- Mamy ten wielki kryzys od 2 tygodni. Olbrzymie manifestacje 8 marca, 9 marca rząd madrycki, nie centralny, podjął decyzję o zamknięciu wszystkich szkół, co było szokiem dla ludzi. Ja od wtorku nie wychodzę z domu. Szkoły zostały zamknięte od środy, a wielka część ludzi z Madrytu wyjechała do drugich rezydencji na plaże, bo uważała, że lepiej spędzać czas z dziećmi w lepszym otoczeniu niż w Madrycie. Dopiero wtedy ludzie zaczęli brać to poważnie
- mówiła.