- Mnie specjalnie nie zaskoczyła, spodziewałem się jej jako lekarz i jako osoba zatroskana o zdrowie publiczne. (...) Można się zastanawiać – dwa dni w prawo, trzy dni w lewo, może można było inaczej, z tym, że są decyzje, które są podejmowane ad hoc i nie jest to tylko polska specyfika - mówi prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Lekarz odniósł się w ten sposób o dzisiejszej decyzji rządu o zamknięciu cmentarzy w okresie święta "Wszystkich Świętych".
W Dzienniku Ustaw opublikowano w piątek wieczorem "rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 30 października 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii".
Jest w nim zawarty przepis dot. m.in. zamknięcia cmentarzy w okresie od 31 października (sobota) do 2 listopada (poniedziałek). W tym okresie wstęp na teren cmentarzy został zakazany z wyjątkiem pogrzebów i czynności z nim związanych.
W piątek po południu rząd ogłosił, że z powodu epidemii podjęto decyzję o zamknięciu cmentarzy w dniach 31 października oraz 1 i 2 listopada.
"Nie chcemy doprowadzić do tego, że na cmentarzach i w komunikacji publicznej będzie się gromadzić dużo ludzi"
- oświadczył premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, rząd czekał z podjęciem tej decyzji, sądząc, że liczba zachorowań może spadać.
Do decyzji władz odniósł się dziś prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
"Uważam to za dobrą decyzję. Powiem szczerze, że nawet spodziewałem się jej trochę wcześniej, aby trochę więcej osób było się w stanie przygotować"
– skomentował postanowienie rządu o zamknięciu cmentarzy na trzy dni prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
Dodał, że rozumie, że decyzja musiała zapaść dość późno, choć mogła zapaść na przykład w środę, "bo na pewno zaskoczyła wiele osób". "Mnie specjalnie nie zaskoczyła, spodziewałem się jej jako lekarz i jako osoba zatroskana o zdrowie publiczne" – powiedział dr Sutkowski.
Wskazał, że z perspektywy premiera i ministra zdrowia taka decyzja jest racjonalna.
"Ale przede wszystkim z perspektywy nas wszystkich powinna być rozumiana. Można się zastanawiać – dwa dni w prawo, trzy dni w lewo, może można było inaczej, z tym, że są decyzje, które są podejmowane ad hoc i nie jest to tylko polska specyfika"
– wskazał lekarz.
"Tradycja jest ważna, ale życie jest ważniejsze, powiedziałbym za premierem, i ja się absolutnie z tą decyzją jako lekarz i jako obywatel zgadzam. Rozumiem ją, szanuję i będę przestrzegał" – podkreślił.
Zapytany o to, czy część społeczeństwa mogła nie dostosować się do próśb o nieodwiedzanie cmentarzy w dniu Wszystkich Świętych, gdyby decyzja o zamknięciu nekropolii nie zapadła, dr Sutkowski stwierdził, że mogłoby się tak stać.
"Mówimy o grupie społecznie dosyć ekspansywnej, osób, które maszerują i niektórzy mogli sobie pomyśleć: skoro im wolno, to dlaczego mnie nie wolno na cmentarz? (…) Część osób mogłaby być źle zainspirowana tymi protestami i powiedzieć sobie, że skoro udało się przejść przez Warszawę, Kraków, Poznań czy inne miasta, to dlaczego ja mam nie iść na cmentarz? Byłaby jakaś tego legitymizacja"
– wskazał dr Sutkowski.
Wskazał też, że najbardziej odpowiedzialna część społeczeństwa, która zrozumiała, że decyzja o zamknięciu cmentarzy może zapaść, odrobiła lekcję i odwiedzała cmentarze przez kilka ostatnich dni.
Lekarz wskazał, że jego zdaniem dobrze się stało, że postanowienie obejmuje trzy dni, a nie np. dwa tygodnie, co dotknęłoby przedsiębiorców handlujących przy cmentarzach.
"Drobni przedsiębiorcy jeszcze przez te trzy dni wytrzymają i będą mogli sprzedawać przez następne dni. Oczywiście, ten handel będzie mniejszy, ludzi będzie mniej na cmentarzach, zapewne nie są oni szczęśliwi z tego powodu, ale też coś zarobią"
– wskazał lekarz.