Coraz głośniej mówi się o nadejściu czwartej fali epidemii COVID-19 w Polsce, za której w głównej mierze odpowiedzialny ma być wariant delta koronawirusa. Według najgorszego scenariusza, jaki zakłada rząd, w szczycie możliwej fali będziemy notować ok. 10-15 tys. nowych zakażeń dziennie, czyli połowę mniej niż podczas trzeciej fali. Mniejsze będzie także prawdopodobieństwo twardego lockdownu.
Coraz więcej krajów w Europie notuje duże wzrosty zakażeń koronawirusem, nawet pomimo wyszczepienia sporej cześci populacji. Za kolejną falę epidemii odpowiada w głównej mierze nowy wariant koronawirusa - Delta, który przywędrował z Indii. Czwarta fala epidemii pojawi się także najprawdopodobniej w Polsce - pozostaje tylko pytanie "kiedy".
Według zapewnień ministra zdrowia, Adama Niedzielskiego, wciąż trwają przygotowania władz centralnych i samorządowych na kolejne uderzenie koronawirusa.
- Najgorszy scenariusz, jaki w tej chwili analizowaliśmy, to zachorowania w przedziale rzędu 10-15 tysięcy, co już jest o ponad połowę mniej, niż było w tych szczytach drugiej i trzeciej fali
- powiedział dziś w Polsat News Niedzielski.
Szef resortu zdrowia dodał, że mniejsze będzie za to ryzyko wprowadzenia lockdownu.
- Jeżeli ta ocena, że mamy mniej hospitalizacji przy tak dużej liczbie zakażeń pozwala w Wielkiej Brytanii podjąć decyzję, która mówi właśnie o tym, że nie będzie lockdownu, że znosimy ograniczenia, to trzeba też wyraźnie powiedzieć, że prawdopodobieństwo lockdownu w przypadku czwartej fali jest o wiele mniejsze niż w poprzednich falach - dodał.
Według danych Ministerstwa Zdrowia, obecnie na COVID-19 choruje tylko 0,61 proc. osób zaszczepionych. Na stan obecny w Polsce zaszczepiono w pełni 16,6 mln osób. Łącznie wykonano blisko 33,3 mln iniekcji.