Decaro, który jest też prezesem stowarzyszenia włoskich gmin, przeszedł się po centrum i po nabrzeżu w Bari, które jest tradycyjnym miejscem wypoczynku mieszkańców.
Gdy widział tam ludzi, którzy się relaksują, krzyczał w ich stronę: "Idźcie do domu", "Dalej, do domu".
Na widok młodych mężczyzn grających w ping-ponga na plaży, powiedział: "Idźcie do domu grać na Playstation, tu nie wolno być".
"Macie iść natychmiast do domu, zaraz przyjedzie policja. Wszyscy do domu"
- powtórzył graczom, gdy zaczęli protestować.
"Jestem burmistrzem miasta i każę wam iść do domu"
- wyjaśnił Decaro, który film ten zamieścił w mediach społecznościowych.
Polemizującemu z nim biegaczowi powiedział: "Ja jestem burmistrzem tego miasta i to ja wymagam, by respektowano dekrety. Musisz wracać do domu".
Także w historycznym centrum Bari Decaro stanowczym głosem mówił ludziom siedzącym na ławkach, by poszli do domu. Natychmiast wstali i odeszli.
"Nie można być na ulicy. Jak mam wam to wytłumaczyć?!"
- grzmiał burmistrz.
"To jest narodowy kryzys, to nie jest zabawa. Obrazy, jakie napływają z Mediolanu czy Bergamo to nie jest film, to dzieje się naprawdę, tam umierają ludzie"
- mówił Decaro idąc po mieście.