Czy może pojawić się problem ze szczepieniem nauczycieli drugą dawką preparatu AstraZeneca? "Dziennik Gazeta Prawna" wskazuje, że w dużej mierze zależy to od tego, jak długo firma będzie ograniczać lub wstrzymywać dostawy.
Dziennik zwraca uwagę, że rząd liczy na to, że szpitale węzłowe odłożyły drugą dawkę.
- Z sondy DGP wynika jednak, że nie mają zapasów i są uzależnione od bieżących dostaw
- czytamy.
Gazeta przyznaje, że na razie problemów w skali kraju nie ma, ale jak twierdzą rozmówcy DGP, ta sytuacja może się szybko zmienić.
"Jeden z warszawskich szpitali dostał 300 dawek zamiast 600 zamówionych dla nauczycieli na drugą dawkę. Teraz liczy, że 5 maja dostanie kolejnych 400 pierwotnie zamówionych na ten dzień oraz zaległych 300 z ostatniej dostawy. Inaczej, jak twierdzi dyrektor szpitala, będzie problem" – relacjonuje jeden z informatorów DGP.
Dziennik dodaje, że z kolei szpitale węzłowe przekonują, że drugiej dawki nie trzymają w magazynach i jeżeli nie dostaną jej z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, nie będzie możliwości podania preparatu.
- Nie mamy też wytycznych, aby "oszczędzać" AstręZenekę dla nauczycieli i nie podawać jej w ramach pierwszej dawki
– mówi gazecie dyrektor jednego ze stołecznych punktów.
Cytowany przez gazetę Artur Zaczyński, dyrektor szpitala na Stadionie Narodowym w Warszawie przekonuje, że "na razie kłopotów nie ma". Jednak dodaje, że również na Narodowym zapasów nie robiono.
Według gazety rozwiązaniem może być margines czasowy: system z automatu przesyła drugą dawkę po 8 tygodniach od podania pierwszego wkłucia. Może być ona podana do 12 tygodni. Jak tłumaczą cytowani przez dziennik pracownicy szpitala w Limanowej, magazynowanie jest po prostu niemożliwe. System przesyła tyle, ile jest zapisanych pacjentów. I sam wysyła drugą dawkę.