Zalecono m.in. wstrzymanie do 6 marca nauki w placówkach oświatowych i zmniejszono dostawy gazu dla przedsiębiorstw. Państwowa spółka paliwowa Naftohaz zwróciła się do społeczeństwa z apelem o obniżenie temperatury w domach, a akcję tę poparł prezydent Petro Poroszenko.
Zdaniem Naftohazu zmniejszenie temperatury w kaloryferach „pozwoli zmniejszyć spożycie gazu o 8-9 proc., co wystarczy, by rosyjski szantaż się nie udał”.
Poroszenko ocenił, że działania Rosji wywołane są chęcią dyskredytacji Ukrainy przed Zachodem. „By nie dopuścić do realizacji tego scenariusza wystarczy obniżyć temperaturę w domach o jeden stopień na kilka dni. Nasza jedność sprawi, że Gazprom i Kreml nie będą mogli szantażować Ukrainy” – napisał na Facebooku.
Według Naftohazu Gazprom zmniejszył tłoczenie gazu przez Ukrainę o ok. 20 proc. Władze w Kijowie jeszcze w czwartek poinformowały o zaistniałej sytuacji Unię Europejską i przekazały, że inicjują rozmowy trójstronne Ukraina-UE-Rosja, by zapewnić stabilne dostawy rosyjskiego gazu dla odbiorców w krajach unijnych.
Również w czwartek prezydent Poroszenko oświadczył, że działania Gazpromu to jego odpowiedź na korzystny dla Ukrainy werdykt Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie w sporze między Naftohazem a rosyjskim koncernem.
Wcześniej wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew oznajmił, że rosyjski koncern od 1 marca nie dostarcza gazu Ukrainie z powodu braku dodatkowego porozumienia. Naftohaz zarzucił Rosjanom złamanie kontraktu i zapowiedział starania o odszkodowanie.
Ukraińska spółka ogłosiła, że jest zaskoczona decyzją Gazpromu i przypomniała, że przelała rosyjskiej firmie odpowiednią przedpłatę, zgodną z wystawioną przez Gazprom fakturą oraz z wyrokiem sądu arbitrażowego w Sztokholmie.
Miedwiediew mówił tymczasem w Moskwie, że rosyjska firma zwróciła Ukraińcom kwotę przedpłaty i nie dostarczy gazu, ponieważ strony nie doszły do porozumienia w sprawie aneksu do obecnego kontraktu gazowego.