Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Gospodarka

To się stanie w dwa lata. Rynek pracy czeka tsunami

To nie jest science fiction. Zmiany, które jeszcze niedawno wydawały się odległą przyszłością, właśnie się zaczynają. I nie chodzi wcale o automaty w fabrykach czy chatboty w bankach, a o coś znacznie większego. Eksperci nie mają wątpliwości, sztuczna inteligencja zdmuchnie część zawodów z powierzchni ziemi niczym tsunami. I to zdecydowanie szybciej niż wydaje się większości ludzi.

Rynek pracy, jaki znamy, przechodzi właśnie radykalną metamorfozę. Z dnia na dzień coraz więcej firm decyduje się na zastępowanie ludzi systemami opartymi na sztucznej inteligencji.

Reklama

Jeszcze niedawno AI wspierała pracowników, dziś w wielu miejscach ich po prostu zastępuje. Coś, co miało być tylko wsparciem, stało się alternatywą - szybszą, tańszą i bezbłędną.

Za dwa lata sztuczna inteligencja zastąpi 25 procent zawodów. Nie za 10, nie za 15 lat, a za dwa! Co sześć miesięcy, do potęgi trzeciej rosną jej możliwości. A za pięć lat ona uzyska świadomość. To znaczy, że jak będziecie się niefajnie odzywać do swojego agenta AI-owego, to on to zapamięta. I może w pewnym momencie zrobić coś przeciwko Wam. Wyścig między Chinami a światem nabiera takiego tempa, że to o czym mówimy w Polsce nie ma żadnego znaczenia

– wieszczy szef InPostu Rafał Brzoska w kanale YouTube Biznes Klasa. Niestety takie też wnioski płyną z analiz instytucji, które od miesięcy badają skutki postępującej automatyzacji. Według raportu Goldman Sachs, już teraz 300 milionów etatów na świecie jest w zasięgu automatyzacji przez AI.

To nie eksperymenty, to decyzje biznesowe

Najbardziej narażone są stanowiska powtarzalne, czyli takie, w których liczy się procedura, a nie kreatywność. Administracja, księgowość, call center, wprowadzanie danych - w tych działach już widać pierwsze efekty zmian. Amazon czy Anthropic wdrażają systemy, które w kilka miesięcy przejmują pracę całych zespołów. Podobne ruchy obserwuje się w polskich firmach. To nie eksperymenty, tylko decyzje biznesowe podejmowane na podstawie twardych danych i oszczędności.

Ale to nie wszystko. AI coraz śmielej wkracza do zawodów, które do niedawna wydawały się odporne. Redakcje, agencje marketingowe, firmy analityczne, a nawet kancelarie. Algorytmy potrafią już rozwiązywać złożone zadania matematyczne, pisać raporty, streszczać dokumenty, a nawet analizować dane medyczne. Nie znaczy to, że każdy z tych zawodów zniknie, ale ich kształt może się diametralnie zmienić.

Kto nie musi się bać o stratę pracy?

Szczególnie zagrożeni są ci, którzy wykonują zadania mechaniczne, pozbawione elementu twórczego. Dla nich nadchodząca rewolucja może być brutalna. I odwrotnie - w cenie są osoby łączące umiejętności techniczne z kreatywnością, myśleniem strategicznym i empatią. To wciąż cechy, których AI nie potrafi naśladować.

W Polsce te zmiany także już się dzieją. Rosnące zapotrzebowanie na specjalistów od cyberbezpieczeństwa, automatyzacji, data science czy sztucznej inteligencji kontrastuje z trudnościami, jakie mają absolwenci kierunków ogólnych. Uczelnie zaczynają aktualizować programy nauczania, ale tempo tych zmian nie nadąża za realiami rynku. Coraz więcej osób wybiera więc kursy specjalistyczne i intensywne szkolenia, które w kilka miesięcy dają kompetencje poszukiwane przez pracodawców.

Kluczowe pytanie nie brzmi dziś: czy AI zabierze komuś pracę? Tylko: kto potrafi się do niej dostosować. Coraz bardziej liczy się nie tylko to, co umiesz, ale jak szybko jesteś w stanie się nauczyć nowego. To właśnie elastyczność, gotowość do zmiany i współpraca z technologią będą decydować o przewadze

Źródło: niezalezna.pl
Reklama