Amerykański dziennik "New York Post", odnosząc się do kwestii odstąpienia od sankcji wobec firmy nadzorującej budowę Nord Stream 2, skrytykował demokratycznych prezydentów USA Baracka Obamę i Joe Bidena za ich politykę wobec Kremla.
Gazeta przypomniała w piątek, że choć niedawno administracja Bidena nazwała rurociąg „złym interesem”, to teraz zmieniła zdanie. Sankcje nie obejmą ani firmy Nord Stream 2 AG, ani jej prezesa Matthiasa Warniga, byłego agenta Stasi i współpracownika prezydenta Rosji Władimira Putina.
„Odkładając na bok debatę na temat użyteczności odstąpienia od sankcji, wyciszona reakcja na ich zniesienie po raz kolejny ujawnia, że histeria związana z rosyjską zmową, która ogarnęła media i debaty polityczne na prawie pięć lat, była wykalkulowanym wysiłkiem mającym na celu nakręcenie kłamstwa”
– uważa komentator David Harsanyi.
Wylicza, że Obama spędził dwa lata, próbując storpedować ustawę Magnickiego, zezwolił też Rosji na bezkarne działania w Syrii, aby chronić perspektywy porozumienia irańskiego.
To Joe Biden, a nie towarzysz Trump, był orędownikiem "resetu" i skapitulował wobec Rosji w sprawie przystąpienia do Światowej Organizacji Handlu. (…) Prezydent Obama uczynił członkostwo Rosji w WTO priorytetem w stosunkach USA-Rosja w 2011 roku
– pisze „NYP”.
Zwraca uwagę, że administracja Trumpa zainicjowała sprzedaż "śmiercionośnej" broni Ukrainie - w tym pocisków przeciwczołgowych. Trump przywrócił sprzedaż systemów obrony przeciwrakietowej Patriot do Europy Wschodniej. Odmówił przedłużenia jednostronnego porozumienia w sprawie kontroli zbrojeń, a Biden zabiega o jego przedłużenie.
Nord Stream 2 nie tylko wzbogaca i wzmacnia władzę Putina, ale także stoi w bezpośredniej sprzeczności z deklaracją Bidena, że "kryzys klimatyczny" jest głównym czynnikiem wpływającym na decyzje jego administracji w zakresie polityki zagranicznej. Rurociąg prawdopodobnie w znacznym stopniu podkopie zdolność Niemiec, które obecnie są w trakcie wycofywania się z energetyki jądrowej, do realizacji celów porozumienia paryskiego. Z drugiej strony, porozumienie to, do którego Biden przyłączył się jako jeden z pierwszych prezydentów, jest korzystne również dla Rosji, która po prostu zignoruje niewygodne cele dotyczące emisji dwutlenku węgla
– przewiduje Harsanyi.
Za znamienne uznał, że informacje o odstąpieniu od sankcji pojawiają się zaledwie tydzień po tym, jak cyberatak pochodzący z Rosji spowodował zamknięcie potężnego rurociągu Colonial Pipeline, za co „Biden udzielił Putinowi rozgrzeszenia”, zanim doszło do poważniejszego śledztwa. Zdaniem komentatora miało to też na celu złagodzenie napięć przed spotkaniem w Islandii sekretarza stanu Antony’ego Blinkena z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem.
Nie ulega wątpliwości, że każdy taki czyn ze strony Trumpa spotkałby się z szaleńczym wrzaskiem spiskowców, którzy wciąż zasiedlają sieci kablówek. Zastanawialiby się głośno, jaki "kompromat" Putin miał na Trumpa. Biden powiedział wiele pogardliwych rzeczy o Putinie - nazywając go "złem" i "mordercą" - ale nie ma dowodów na to, że jego polityka jest bardziej surowa wobec Rosji niż polityka Trumpa. Pod wieloma względami wydaje się wręcz, że jest mniej
– konkluduje „NYP”.