Zły stan gospodarki jest konsekwencją złych rządów koalicji 13 grudnia - oświadczył bez wątpliwości szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. Politycy największej partii opozycyjnej zorganizowali w środę konferencję prasową, na której przekonywali, że - w kwestii sytuacji gospodarczej - obecna władza "cofnęła Polskę o 30 lat".
We wtorek GUS podał, że w styczniu 2025 r. 48 firm zadeklarowało zwolnienie 12,7 tys. pracowników. Rok temu zadeklarowano zwolnienie 2,5 tys. pracowników. Niepokoić mogą też informacje dotyczące stopy bezrobocia. W styczniu wyniosła ona 5,4 proc. wobec 5,1 w grudniu 2024 r.
"Zły stan gospodarki jest konsekwencją złych rządów koalicji 13 grudnia. Może powiedzieć tak, że wracają czasy lat 90-tych, a więc Donald Tusk cofnął nas o 30 lat i symbolem tych złych rządów jest drożyzna i rosnące bezrobocie"
– ocenił w środę szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.
Przypomniał, że grupowe zwolnienia zapowiadają także firmy w handlu. - Wydawałoby się, że handel zawsze był ten czynnikiem, który pozytywnie wpływał na gospodarkę, który kreował nowe miejsca pracy. Niestety, pod rządami Donalda Tuska handel też zapowiada zwolnienia [...] to bardzo zły sygnał dla polskiej gospodarki - podkreślił.
"Trzeba doprowadzić do zmiany władzy w naszym kraju i pierwszym etapem będzie zwycięstwo Karola Nawrockiego. Jestem o tym przekonany, że wybory prezydenckie będą również referendum dotyczącego oceny rządów Donalda Tuska, bo pamiętajmy że kontrkandydat Nawrockiego - Rafał Trzaskowski - jest wiceTuskiem, jest zastępcą Donalda Tuska, a więc jest człowiekiem, który ponosi współodpowiedzialność za to, co dzieje się w naszym kraju"
– oznajmił.
Obecny na konferencji prasowej Zbigniew Kuźmiuk ocenił, że obecna sytuacja w Polsce jest gorsza niż w najtrudniejszym okresie COVID-owym. - Mamy dane dopiero za styczeń. Inflacja urosła do 5,3 proc. To jest bardzo wyraźny wzrost inflacji w stosunku do do grudnia [...] co więcej, wszystko wskazuje na to, że w lutym ona będzie jeszcze wyższa - zaznaczył.
"Skoro na inflację 5,3 proc. składa się przede wszystkim wzrost cen żywności i wzrost cen nośników energii, to dla ludzi mniej zamożnych, u których w budżetach domowych, te wydatki na żywność i wydatki na nośniki energii stanowią zasadniczą część budżetu, dla nich inflacja jest znacznie wyższa przekraczająca - 10 proc. To jest zjawisko bardzo niekorzystne, które niestety się nasila"
– zaznaczył.