Rząd to nie banda
Stawiam tezę, z którą prawdopodobnie wielu Czytelników się nie zgodzi: otóż nasz rząd, mimo wszystko, to nie jest banda ignorantów.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Stawiam tezę, z którą prawdopodobnie wielu Czytelników się nie zgodzi: otóż nasz rząd, mimo wszystko, to nie jest banda ignorantów.
Ktoś powie, że się uparcie czepiam, ale ja uważam, iż jednak nie za bardzo. Sądzę, że to, co widzieliśmy, jest jednak niestety symptomatyczne. A o czym piszę? Oto w internecie olbrzymią popularność zdobył filmik, na którym młody człowiek zadaje byłej minister do spraw równości Katarzynie Kotuli pytanie o autora hymnu Polski, czyli o „Mazurka Dąbrowskiego”.
Wszechstronne katastrofy wizerunkowe – żurkowo-nowakowa, ale i budżetowa, i NFZ-owska – mające miejsce w ostatnich dniach zmusiły Koalicję Obywatelską do kontrataku. Wydumano: użyjmy naszych kobiet do pozytywnego przekazu, aby odwrócić trendy! Tak też uczyniono, niestety z wielką szkodą dla kobiet, ale też szkodą dla partii Donalda Tuska. Z racji ogólnie pojętego antymizoginizmu i ludzkiej lojalności muszę zaprotestować. Dość wykorzystywania kobiet, Platformo!
Jest taki wice-Żurek, to znaczy wiceminister sprawiedliwości – takiej sprawiedliwości, jaką oni rozumieją wspólnie z Donaldem Tuskiem. Ten „wice” nazywa się Dariusz Mazur i jest cały czas na wolności. Ale nie o to chodzi, gdzie on jeszcze jest, tylko o to, że on, na poważnie próbując tłumaczyć Żurka, do łez rozbawić potrafi.
Czy pan prowadzący drugiego pana na smyczy jak psa jest neutralny światopoglądowo? A może taki widok jest normalny, nowoczesny i nasze dzieci powinny uczyć się w szkole akceptacji dla takich zachowań? Czy o płciach ma nauczać nauczycieli drag queen, a dzieci o seksualności i masturbacji niehamujący się w zaspokajaniu fantazji radosny homoseksualista?