
Schematyzm wnioskowania
Wydarzenia na Białorusi dały okazję do mnóstwa dywagacji domowym analitykom, którzy popisywali się dogmatyzmem i schematyzmem.
Wydarzenia na Białorusi dały okazję do mnóstwa dywagacji domowym analitykom, którzy popisywali się dogmatyzmem i schematyzmem.
Polacy wyżywają się w gadaniu. W czasach trudnych szepczą do żony pod poduszką, a w lepszych biegają z zebrania na zebranie, by wygłaszać odważne i moralizujące mowy. Jest to tak męczące zajęcie, iż nie dziwi, że na działanie, a nawet podejmowanie jakichkolwiek decyzji nie ma już ani siły, ani czasu.
Gdy w rosyjskiej telewizji pokazano mapę I Rzeczypospolitej jako plan stanowiący zagrożenie dla Rosji, zastanawiałem się, kiedy odezwą się polskie pudła rezonansowe ruskiej propagandy.
Konfederaci obrażają się, gdy słyszą o sobie, że służą interesom rosyjskim, i domagają się dowodów, choć sami dostarczają ich na co dzień. Nie wchodząc w motywacje, które nimi powodują, gdyż nie rozstrzygniemy tutaj, czy są tak głupi, sterowani, czy też szukają sposobu zdobycia popularności wśród specyficznej grupy wyborców, albo wszystko naraz, zobaczmy, jakie są skutki polityczne ich enuncjacji.
Rosja musi pilnować, by bunt na Białorusi i wymiana Łukaszenki nie przekroczyły niebezpiecznych dla niej granic, tym bardziej że skala ruchu wykroczyła poza zamierzone postraszenie i doprowadzenie do izolacji Tarakana.
W miarę jak Łukaszenka zabija i terroryzuje białoruską młodzież, w Polsce cieszy się on coraz większym uwielbieniem. Miłośnicy władzy troglodyty ze Szkłowa dzielą się na dwie grupy.
Sprawa wypowiedzenia konwencji stambulskiej powędrowała do Trybunału Konstytucyjnego i tam zostanie ad calendas Graecas. Czołowym uzasadnieniem jest wskazywanie, że jej wypowiedzenie to nie to samo co brak ratyfikacji i oznacza prowokowanie wojny z niemiecką Unią, a przecież jesteśmy słabsi.
Polska potrzebuje pieniędzy na inwestycje, bez których nie tylko nie wydobędziemy się ze skutków, jakie przyniosły zastosowane metody walki z epidemią, lecz przede wszystkim nie dokonamy skoku technologicznego i pozostaniemy w pogłębiającej się zależności od Niemiec, a nasza gospodarka będzie funkcjonowała jedynie jako dodatek do jej ekonomiki. Problem, skąd wziąć środki na rozwój gospodarczy, nie został rozwiązany.
Dobry wynik wyborczy Rafała Trzaskowskiego spowodował, że niemiecka targowica ma teraz trzech pretendentów do stanowiska faktycznego leadera. Grzegorz Schetyna z uśmiechem na ustach martwił się przegraną Trzaskowskiego, gdyż w ten sposób pognębiony został Budka.
W związku z wyborami rozgorzała dyskusja na temat wpływów niemieckich mediów na opinię publiczną w Polsce, zwłaszcza na proces wyborczy. Rytualnie wróciło też, jak zawsze w takich momentach, gadanie o ustawie o dekoncentracji prasy, by tradycyjnie zniknąć po wyborach.
Skoro Łukaszenka nie daje się zjeść Putinowi, to nagle rozrósł się w Polsce obóz miłośników troglodyty ze Szkłowa, a Witold Jurasz uznał go nawet za geniusza polityki. Głównym argumentem jest twierdzenie, że jakikolwiek Łukaszenka by był, tylko on potrafi obronić niepodległość Białorusi wobec Rosji.
Słuchacze i czytelnicy mają taką właściwość, iż słuchają i czytają, co chcą, a nie co się mówi lub pisze. Do tej kategorii należą miłośnicy Turcji, którzy widzą w niej najwłaściwszego sojusznika Polski. Wszystko, byle nie Stany Zjednoczone, skoro nie wypada stręczyć Rosji i Chin. Miłośnicy Turcji powołują się zazwyczaj na asertywną postawę Erdoğana wobec USA jako wzorzec niezależności i lubią przywoływać historię. Bo, panie, w 1806 roku Turcja walczyła z Rosją. Tylko że nie żyjemy od dawna w roku 1806, a wrogość Turcji wobec Rosji jest legendą.
Dla Leszka Sykulskiego Węgry stały się przykładem polityki wielowektorowej i elastyczności odpowiedniej do naśladowania dla Polski, mimo że Węgrzy nie tkwią między Niemcami i Rosją, lecz w Łuku Karpat. Geopolitykowi najbardziej podoba się „bardzo trzeźwa, realistyczna polityka wobec Rosji”.
Informacja o kasiorze, która ma spaść na Polskę z Brukseli, wywołała radość, gdyż Polacy widocznie uważają, że niemieckie dary są za darmo. Ostrożniejsi zastrzegają się, że nie mogą ocenić propozycji, gdyż nie znają ich warunków.
Historia Trójki jak w soczewce pokazuje konsekwencje niezrozumienia faktu, iż toczy się wojna o Polskę. Jak wiele instytucji, był to skansen PRL i służb dokonujących demontażu komunizmu, by wprowadzić atrapę demokracji, stąd przydatność na następnym etapie peerelowskich liberałów, ludzi wypromowanych przez służby, by nadać systemowi pozory ludzkie.
Nieustanne gadanie, że Unia Europejska nie przetrwa kryzysu, jeśli nie przeprowadzi głębokich reform, nic nie da. Trzeba podjąć działania, które doprowadziłyby poprzez konflikt do przesilenia i zdefiniowania nowych stosunków między krajami członkowskimi, czyli droga do naprawy wiedzie poprzez kryzys, a nie poprzez jego unikanie.
Jeśli umowa zawarta między PiS i Porozumieniem zostanie zrealizowana, będzie to oznaczało jedynie przesunięcie w czasie nowej zabudowy sceny politycznej. PiS kosztem ustępstw i strat wizerunkowych zachował koalicję większościową, a więc załamał się scenariusz powstania rządu mniejszościowego, który nic nie może zrobić i szarpany ze wszystkich stron, traci systematycznie popularność, by przegrać przedterminowe wybory.
Platforma drży przed wyborami, gdyż czeka ją dziś przegrana, co musi zakończyć się rozpadem partii. Deep state musi jednak dbać o własne interesy i los pionków do wynajęcia jest mu obojętny. Jeśli Kantar podał, że kandydatka Targowicy może liczyć na 4 proc. głosów, oznacza to tylko jedno – Kidawa, a wraz z nią Platforma, zostały już spisane na straty.
Wszyscy spodziewamy się masowych bankructw i to nie tylko drobnych przedsiębiorstw, lecz także dużych firm, na przykład lotniczych. Stąd obawy, że duże perspektywiczne firmy będą wykupywane przez obcy, zwłaszcza chiński kapitał, gdyż Chiny dysponują rezerwami kapitału, chociaż ich inwestycje zagraniczne od trzech lat systematycznie spadają.
Szuria umiarkowana przyciąga elementy skrajne, które buntują się, gdy wyczują odstępstwa od linii Tworek. Tak Konfederaci narazili się ostatnio swojej bazie brakiem pryncypialnego zwalczania wszystkiego i wszystkich. Groźby pod adresem kierownictwa padły ze strony Głosu Obywatelskiego z Radomia i Ewy Rzeuskiej. Zapomnieli, kto ich wybrał, będą mieli kolejnych ludzi, którzy się do nich dobiorą – grozili kierownictwu.