Oczywiście Trójkę można było zreformować wielokrotnie, ale zawsze zadowalano się tylko zmianą kierownictwa, żeby nie było hałasu i telefonów od znajomych królika, bowiem środowisko medialne, niezależnie od poglądów, związane jest tysiącami towarzyskich nici. Wszyscy się przecież znają od czasów PRL-u. Kolejni kierownicy Trójki, jeśli nie rekrutowali się z Targowicy, to chcieli, by Targowica ich kochała. Bronili więc każdego pracownika bez względu na to, co sobą reprezentuje (którą służbę czy stopień), uważając, że w zamian skansen PRL nie tylko ich pokocha, lecz będzie także współpracował. W nagrodę zespół spiskował, kombinował i doprowadzał do usunięcia spragnionych miłości.
W Trójce kierownicy, którzy byli ciałem obym, nigdy nie rządzili. To była prerogatywa związku zawodowego – oficjalnej formy organizacyjnej skansenu, który co najwyżej owych kunktatorskich kierowników tolerował i pozwalał krótko siedzieć cicho na stanowisku w nadziei, że potrwa to dłużej. Gdy nadeszła pora, pozbyto się Krzysztofa Skowrońskiego, a Magdalena Jethon wyeliminowała swego obrońcę Jacka Sobalę. Gdy wreszcie odeszła, została redaktorem naczelnym portalu kodowców KODuj24.pl, gdzie mogła wykazać się bez państwowej posady i kasy. Gdy KOD zszedł do grobu, zaczęła tworzyć Radio Nowy Świat, które jest tak samo perspektywiczne. I znów się zaczynają umizgi do peerelowskich liberałów. Ab ovo.