Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Problemy włoskich banków czubkiem góry lodowej

W ostatnim czasie uwaga mediów, polityków i inwestorów była skupiona na Wlk. Brytanii.

Walter J. Rotelmayer; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/
Walter J. Rotelmayer; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/
W ostatnim czasie uwaga mediów, polityków i inwestorów była skupiona na Wlk. Brytanii. Tymczasem nieco w tle pozostały problemy włoskich banków, których sytuacja pogarsza się z każdym dniem – zauważa Łukasz Rozbicki z MM Prime TFI.

Bolączką całej branży jest rosnący odsetek niespłacanych kredytów, który osiągnął już poziom 18 proc. Niniejszy wynik plasuje Włochy w tej niechlubnej klasyfikacji w ścisłej czołówce, zaraz za Grecją oraz Cyprem. Pozycja ta jest nie tylko pochodną mizernego stanu czwartej największej gospodarki UE. W kondycję sektora bankowego szczególnie uderza polityka niskich stóp procentowych.

Ponadto Włosi przestali spłacać swoje kredyty ze względu na korzystne dla nich reformy prawne. W efekcie cała sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Notowania włoskich banków dynamicznie zniżkują i szukają kolejnych dołków. O tym jak skomplikowane i trudne są obecne realia może świadczyć ostatnia sprzedaż pakietu akcji Banku Pekao przez największy włoski podmiot w tym segmencie - UniCredit. Nieprzygotowana i nie do końca ekonomiczna transakcja była niezbędna, aby zasilić kapitały włoskiego giganta.

Wśród banków mierzących się z najbardziej poważnymi trudnościami znajdują się przede wszystkim te największe, czyli wcześniej wspomniany UniCredit oraz Banca Monte dei Paschi di Siena, IntesaSanPaolo i BancoPopolare. To one zaliczane są do grona tych, które wymagają najpilniejszej pomocy.

Recepta wydaje się prosta – wystarczy dofinansować banki, tak jak miało to miejsce w Stanach. Włoski rząd deklaruje chęć i gotowość do udzielenia takowej pomocy i to pomimo faktu, że gospodarka jest gigantycznie zadłużona – wskaźnik dług publiczny/PKB przekracza poziom 130 proc. Niemniej jednak wszystko komplikuje nowe unijne prawo, na mocy którego takowa kroplówka wymaga w pierwszej kolejności partycypacji udziałowców, wierzycieli oraz deponentów. A ci z całą pewnością nie byliby chętni ratować bankrutujące banki.

Zagrożone niewypłacalnością włoskie banki nie są jedyną bolączką UE. Cały europejski sektor bankowy znajduje się w poważnym kryzysie, który jest pokłosiem słabej kondycji gospodarczej gospodarek UE oraz ultraluźnej polityki monetarnej. Dodatkowym obciążeniem jest Brexit.

Zawirowania na brytyjskim rynku finansowym oraz koszty związane z przeniesieniem działalności największych europejskich instytucji finansowych z Londynu na terytorium UE istotnie mogą obciążyć ich zyskowność. Co więcej, ze swoimi problemami muszą walczyć banki portugalskie, greckie oraz hiszpańskie (w tym ogromny Santander).

Zbyt wielu powodów do radości nie ma także niemiecki Deutsche Bank, który w swoim bilansie ma ogromne pozycje instrumentów pochodnych bazujących na wysokiej dźwigni finansowej.

Wszystko to sprawia, że europejski system bankowy znajduje się w poważnych tarapatach. Problemy europejskich banków nie pozostaną bez wpływu na ten sektor na polskiej giełdzie, jednakże efekt ten będzie miał zdecydowanie inny charakter. Polski sektor bankowy, zdominowany przez kapitał zagraniczny, jest znacznie bardziej stabilny. Odsetek kredytów niepracujących wynosi nieco ponad 4 proc. Niemniej jednak, branża musi stawić czoła wciąż nierozwiązanej kwestii kredytów frankowych. Ewentualny krach w europejskim systemie bankowym zapewne spowoduje ucieczkę inwestorów do bezpiecznych przystani, w tym do franka szwajcarskiego, co może zdecydowanie skomplikować problem przewalutowania kredytów frankowych. Dlatego im szybciej rząd rozwiąże niniejszą kwestię, tym większa szansa na redukcję lub eliminację tegoż ryzyka.  

 



Źródło: niezalezna.pl

#włoskie banki

MP