Przekaz wysyłany przez Rosję do społeczności międzynarodowej jest taki, że rozpoczął się proces wycofania wojsk rosyjskich z Syrii. I rzeczywiście, patrząc na bazy wojskowe widać zdecydowane ruchy. Problem w tym, że na miejsce wycofywanych jednostek pojawiają się nowe.
W co gra Rosja? W pozorowanie ruchów, uzyskanie karty przetargowej w rozmowach z USA oraz w zyskiwanie czasu. Oficjalne stanowisko które jest przekazywane przez wszystkie agencje informacyjne jest takie, że Rosjanie wycofują większość sił stacjonujących w Syrii. Nie ma liczb, szczegółów. Pojawiają się zdjęcia i filmy, które o tym świadczą. Ruch w bazach jest znaczący. Nagrania, które rosyjskie Ministerstwo Obrony wysyłają w świat ukazuje startujące bombowce taktyczne Su-24, Su-34 i szturmowce Su-25, które wedle komentarza kierują się do Rosji. Pojawiają się także zdjęcia z Rosji, obrazujące moment przywitania wojsk rosyjskich na pasie startowym przez lokalnych mieszkańców. Jest wzniośle: przemowy, kwiaty, chleb i sól. Atmosfera jest wzniosła, fetująca powrót żołnierzy jak prawdziwe zwycięstwo.
Jedno ze zdjęć opublikowanych przez ministerstwo obrony Rosji:
Fakty są jednak takie, że relokowany sprzęt to przede wszystkim ciężkie samoloty odpowiedzialne za prowadzenia akcji bojowych na dużych dystansach. A zatem odpowiedzialnych za atakowanie celów leżących na terenie Syrii. Miejsce po nich nie zostaje jednak puste - na ich miejsce pojawia się zupełnie inny sprzęt, bazujący na śmigłowcach szturmowych Mi-28 i Ka-52. Oficjalny przekaz Moskwy nic o tym nie wspomina. Ale na nagraniach z Syrii widać w tle duże zgrupowanie "Nocnych Łowców" i "Aligatorów" - jak w wojskowym slangu nazywane są obie wersje śmigłowców.
Rosja zmienia strategię i decyduje o rezygnacji z dalekich akcji zbrojnych, a tym samym o walce przeciwko opozycji antyasadowskiej. Tu bowiem toczy się walka frontowa, która wymaga wsparcia zwrotnego, precyzyjnego sprzętu. A tym są właśnie są oba typy śmigłowców.
Działania Putina w Syrii są typową próba ogrania Zachodu, który ufa, że umawianie się na coś, będzie respektowane. Ale Putin nie gra tą logiką. Zachód postępuje jak przysłowiowa "żona alkoholika", która w nieskończoność wierzy, że on się wreszcie zmieni. Pamiętamy jak to wyglądało na Ukrainie, gdzie strony siadały do stołu podejmując decyzje o rozejmie i przemieszczeniu wojsk, a w tym samym momencie wojska rosyjskie atakowały wycofujące się oddziały ukraińskie.
Źródło: tvn24.pl,niezalezna.pl
mf