W dobie zimnej wojny kraje Zatoki Perskiej z USA łączył sojusz polityczny i wojskowy. Kraje regionu eksportowały ropę naftową i rozliczały się w dolarach, Waszyngton zaś bronił monarchii absolutnych przed widmem rewolucji wewnętrznej (socjalistycznej lub islamskiej) i interwencji zewnętrznej. Region był żywo zainteresowany, aby promowany przez Moskwę komunizm nie zdobywał kolejnych przyczółków w świecie arabskim i muzułmańskim. Jednak Zachód przeoczył coś istotnego, mianowicie fakt, że dla Zatoki Perskiej Rosja nie jest „odwiecznym” wrogiem. I kiedy zniknął bezbożny komunizm z Moskwy, nastąpiło nowe otwarcie między Zatoką Perską a Kremlem.
Nieoczekiwane zbliżenie
To nowe otwarcie nie obyło się bez zgrzytu. Bogate kraje naftowe, przynajmniej oficjalnie, muszą część swoich zysków przeznaczać na rzecz ummy – wspólnoty muzułmańskiej. Nie jest to fanaberia imperialna, tylko obowiązek religijny. Każdy król, sułtan lub emir zobowiązany jest do przestrzegania zasad islamu, inaczej zgodnie z prawem muzułmańskim jako niemuzułmanin nie ma prawa rządzić muzułmanami.
Dlatego też zniknięcie komunizmu i rozpad ZSRS otworzyły furtkę w ramach solidarności wyznaniowej procesowi reislamizacji Kaukazu, Azji Centralnej, a także muzułmańskich obszarów Federacji Rosyjskiej. Rosja Jelcyna czy wczesnego Putina nie mogła jednak lub nie chciała niekorzystnego, wydawałoby się, z zachodniego punktu widzenia dla Kremla trendu powstrzymać. Niemniej, paradoksalnie, z perspektywy czasu widać, że otwarcie się na wpływy muzułmańskie zbliżyło Kreml do państw Zatoki Perskiej jeszcze bardziej, czemu sprzyjał wspólny interes – pożądane ceny ropy i gazu. Tym bardziej że poza tymi krajami innymi eksporterami tych surowców są państwa postsowieckie (Azerbejdżan, Turkmenistan) czy afrykańskie (Angola, Libia) oraz południowoamerykańskie (Wenezuela), w których Moskwie zostały wpływy z dawnych czasów.
Moskwa rozumie to, że Bliski Wschód jest obszarem dominacji religii, dlatego też zręcznie eksponując degrengoladę zachodnich, zsekularyzowanych społeczeństw i ich ideologii, zyskuje wiele sympatii wśród społeczeństw regionu. Kolejnym elementem rzeczywistości bliskowschodniej, którą doskonale rozumie Rosja, a której chyba wciąż nie pojmuje Zachód, jest zarówno absolutny materializm, jak i brak zainteresowania jakimikolwiek ideologiami społecznymi z Zachodu. Świat islamu uważa się za produkt doskonały, który nie musi podejmować żadnych reform społecznych, obyczajowych ani religijnych. Dlatego też zainteresowany jest tylko tym, by interes z woli Allaha się kręcił.
Ta idylla ma jednak swoje ograniczenia, jeśli zaiskrzy na linii z Moskwą lub pojawią się nieporozumienia, Putin ma straszaka w postaci Iranu, który poprzez swoje milicje w regionie i macki wewnątrz świata islamu jest w stanie zakłócić spokój i luksus bogatych elit naftowych Zatoki Perskiej. Dlatego spokój warto kupić, a po inwazji Moskwy na Ukrainę można jeszcze na nim zarobić.
Dubaj przejął rolę Cypru
Według emirackich danych z czerwca 2022 r. w Dubaju było 100 tys. rezydentów z Federacji Rosyjskiej. Głównie byli to ludzie powiązani z rosyjskimi oligarchami, sektorem wydobywczym i bankowością. Zdaniem znawców tematu Dubaj zastąpił Cypr, który po akcesji do Unii Europejskiej przestał być rosyjskim eldorado dla nielegalnych obrotów bankowych.
Dubaj, który swoje bogactwo zawdzięcza portowi morskiemu i lotniczemu oraz sporadycznym petrokredytom ze stołecznego Abu Zabi, przyciąga pieniądze i ich posiadaczy. Z tym że według standardów Zatoki Perskiej średnia zamożność zaczyna się od kilku milionów dolarów na koncie w banku. Bardzo liberalne prawo bankowe w tym emiracie, przychylność miejscowych elit i obszary dużej swobody obyczajowej wyjętej spod jurysdykcji szariatu tworzą ze słonecznego Dubaju dobre miejsce do życia. Oficjalne dane podają, że już 4 tys. rosyjskich milionerów zamieszkało w tym emiracie.
Media donoszą, że po 24 lutego 2022 r. nieruchomości w Dubaju na pniu są wykupowane przez Rosjan, którzy uciekali przed sankcjami lub poborem do armii. Szacuje się, że pod koniec 2022 r. ponad 4 tys. firm i przedsiębiorstw było zarejestrowanych w Dubaju przez obywateli Rosji. Część tych firm przeniesiono z Rosji lub otwarto ponownie, aby z nowym rachunkiem bankowym nadal operować na rynkach zachodnich. Znawcy regionu są zdania, że Dubaj jest jednym z rosyjskich „hubów” omijających sankcje nałożone na Putina. Chociaż władze emiratu stanowczo temu zaprzeczają i zaznaczają, że spełniają najściślejsze normy cywilizowanego świata bankowości i instytucji finansowych, to zdaniem krytyków zysk z przypływu rosyjskiego kapitału może być zbyt kuszący, by tych norm skrupulatnie się trzymać.
Tym bardziej że sektor bankowy w Dubaju jest odporny na naciski ze strony USA czy Wielkiej Brytanii. Dlatego też media branżowe, abstrahując od kwestii politycznych, przyznają, że relokowanie części rosyjskich oligarchów i ich kapitału do Zatoki Perskiej jest bardzo dużym problemem dla Zachodu. I coraz częściej pojawiają się apele, aby inwestorzy z USA, Wielkiej Brytanii i UE przyglądali się uważnie swoim interesom z Emiratami Arabskimi.
Rosjan coraz więcej i na dłużej
Obecnie trudno się spodziewać, by zostały podjęte przez Zachód jakieś kroki przeciwko Zjednoczonym Emiratom Arabskim. To już jest kwestia polityki i to tej najwyższej wagi. USA wycofują się z konfrontacji z Arabią Saudyjską. Jej następca tronu Muhammad bin Salman upokorzył demokratów, ale dla ważniejszych interesów strategicznych i dla utrzymania sensownych cen ropy i gazu potrzebne są spokój i rozwaga ze strony Waszyngtonu.
Podobnie nie będzie napomnienia ze strony „większego brata” z Rijadu, który tak jak Abu Zabi rozczarowany jest polityką Bidena w stosunku do Iranu i Jemenu. Abu Zabi zresztą wszczęło proces normalizacji stosunków z Teheranem, od którego zależy, czy drony i rakiety znowu uderzą w Emiraty z Jemenu. Tak też trzeba rozumieć emiracką logikę względem rosyjskiego napływu – jako żyrant bezpieczeństwa ze strony bliskowschodnich aktywów Putina.
Proces napływu Rosjan nie jest fanaberią podyktowaną polityką Putina. Od sierpnia działa w Abu Zabi elitarna rosyjska szkoła, z rosyjskim programem nauczania i z podręcznikami sprowadzonymi z Rosji. Media wyliczają, jakie to sektory Dubaju zostały praktycznie przejęte przez Rosjan, gdzie powstają tradycyjne ruskie banie, w których restauracjach można zjeść wieprzowinę czy gdzie młodzież z Moskwy lub Petersburga urządza niezbyt legalne, ale bardzo popularne w tej części świata nocne wyścigi w ekskluzywnych autach rajdowych.