Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Legia doczłapała się do II rundy eliminacji Champions League. Mistrzowie Polski po męczarniach pokonali Linfield FC

Miało być lekko, łatwo i przyjemnie. Nie było. Piłkarze Legii potwornie się męczyli, ale ostatecznie wygrali 1:0 z 54 – krotnym mistrzem Irlandii Północnej Linfield FC i awansowali do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Gola na wagę promocji zdobył Jose Kante.

twitter.legionisci.com

Jeszcze w poniedziałek nie było wiadomo, czy do tego meczu w ogóle dojdzie. U jednego z piłkarzy Legii wykryto bowiem koronawirusa. Na szczęście pechowiec nie miał kontaktu ani ze sztabem szkoleniowym, ani z nikim z drużyny dlatego Sanepid wyraził zgodę na rozegranie tego spotkania.

To tylko jeden mecz. Przez 90. minut musimy być czujni i uważni

– przestrzegał swoich zawodników trener mistrzów Polski Aleksandar Vuković.

Kluczem do zwycięstwa miały być dla piłkarzy szybkie ataki skrzydłami. I już w 3. minucie Nowy w drużynie z Łazienkowskiej Filip Mladenović ruszył lewą stroną i dośrodkował w pole karne, jednak Paweł Wszołek nie sięgnął piłki. Potem w zamieszaniu okazje do pokonania bramkarza rywali miał Domagoj Antolić, ale nic z tego nie wyszło. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym legioniści spisywali się gorzej. Grali wolno, schematycznie, męczyli się, jak prymus na wagarach.

Już przed meczem było wiadomo, że gracze Linfield w Warszawie będą się głównie bronić i czekać na tę jedną, jedyną akcję, która da im bramkę i awans. I w 40. minucie ich marzenia mogły się spełnić. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową bardzo groźnie strzelał stoper Ross Larkin, ale Artur Boruc błysnął i efektowną paradą wybił futbolówkę na rzut rożny.

Po przerwie gospodarze przyśpieszyli, ale nic z tego nie wynikało. Próby Wszołka, Antolicia, Michała Karbownika i Mateusza Wieteski nie przyniosły efektu.

Męki Legii przerwał w 82. minucie rezerwowy Jose Kante, który płaskim strzałem z 16. metrów w prawy róg dał mistrzom Polski upragnione prowadzenie. Gwinejczyk tym samym chyba odkupił swoje winy, bo po tym, jak po jednym z meczów poprzedniego sezonu zdjął koszulkę i skopał ją w klubowym korytarzu, był na cenzurowanym u fanów. Konflikt był tak poważny, że kibice domagali się odejścia Kante z klubu.

W 85. minucie powinno być 2:0, ale wprowadzony na boisko po przerwie Maciej Rosołek trafił w słupek. W rewanżu Belg Christy Mazinga również trafił słupek. I sędzia zakończył mecz, w którym było tyle emocji, co na obiedzie u teściowej.

W drugiej rundzie rywalem Legii będzie zwycięzca meczu Ararat Armenia Erywań – Omonia Nikozja.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Kante #Linfield FC #Legia #Liga Mistrzów

Piotr Dobrowolski