Deontay Wilder obronił bokserski tytuł mistrza świata wagi ciężkiej WBC po raz dziesiąty. Efektownym nokautem w siódmej rundzie zakończył walkę z Luisem Ortizem, który do tego momentu miał w ringu przewagę.
40-letni Ortiz przed rewanżem z Wilderem bagatelizował siłę "Brązowego Bombera". Kubańczyk twierdził, że w pierwszej walce przegrał wyłącznie z powodu zmęczenia. Teraz zapowiadał, że jest przygotowany jak nigdy dotąd i zamierzał sięgnąć po mistrzowski pas.
Przez sześć rund walki w Las Vegas wydawało się, że nie były to tylko czcze przechwałki. Wilder był wyraźnie ospały. Większość pojedynku spędził w defensywie, a Ortiz boksował bardzo pewnie i zapewne mógł liczyć na punktową przewagę u sędziów (chociaż to w boksie zawodowym akurat nigdy nie jest oczywiste).
Deontay Wilder efektownym nokautem zakończył walkę z Ortizem
Deontay Wilder KO’s Luis Ortiz in Round 7! Watch ⬇@BronzeBomber#WilderOrtiz2 #WilderOrtiz
— Brawl in the Cage (@BrawlintheCage) November 24, 2019
(via @ticket_jerry) pic.twitter.com/3JKMlOrUnO
W siódmej rundzie "King Kong" miał jednak chwilę słabości. Ortiz zagapił się na moment i to wystarczyło Wilderowi, który trafił rywala dewastującym prawym. Kubańczyk próbował jeszcze stanąć na nogi, ale był wyraźnie oszołomiony i sędzia ringowy słusznie zakończył walkę.
34-letni Wilder zapowiedział, że teraz chce zmierzyć się z Tysonem Furym:
Waga ciężka jest zbyt małą dywizją aby było tak wiele pasów w tylu rękach. Powinien być jeden mistrz i myślę, że ja jestem idealnym człowiekiem do tej roli.