- Ja widzę niebezpieczną ewolucję w postępowaniu Donalda Tuska. Kiedyś się zajmował spiskowaniem w tajemnicy, w ukrytym miejscu, z agenturą postkomunistyczną, nad obaleniem pierwszego demokratycznie wybranego rządu w RP, co znalazło wyraz w filmie „Nocna Zmiana”. Obecnie ta ewolucja poszła w tym kierunku, że siłą będzie obalał legalnie wybrane organy powołane na kadencyjny okres. [...] niechęć Tuska do mnie bierze się właśnie z tej pamiętnej nocy, bo wszyscy wiedzą, że to ja przekazałem Jackowi Kurskiemu taśmę z nagraniem tej rozmowy, tego gangsterskiego spisku przeciwko rządowi Jana Olszewskiego - mówi w wywiadzie dla portalu Niezalezna.pl prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński. I ujawnia, że rozważa pociągnięcie Tuska do odpowiedzialności za jego działania wobec NBP.
Przemysław Obłuski: „Wyprowadzenie” pana z urzędu zapowiedziane kilka dni temu przez Donalda Tuska jest w świetle prawa nierealne, chyba że Polska po wygranych przez opozycję wyborach stanie się republiką bananową, jakąś dyktaturą. Czemu mają służyć takie wypowiedzi nadwyrężające w trudnym dla Polski okresie autorytet banku centralnego?
Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński: Myślę, że to jest zamach na suwerenność i niezależność banku centralnego zagwarantowaną w konstytucji i ustawach, próba wywierania absolutnie pozaprawnej presji, próba zastraszania, a być może takie są ich prawdziwe zamiary. Skoro jest to tak często i namolnie przez nich powtarzane, nie możemy tego wykluczyć. Te słowa są oparte na kłamstwie, na twierdzeniu, że w kancelarii prezydenta powstały jakieś ekspertyzy, które mówią o tym, że nie można mnie wybrać na kolejną kadencję. Być może chcą siłowo to rozwiązywać. Trzeba wreszcie przyjąć, że to, co mówią, chcą naprawdę zrobić. To są naprawdę niebezpieczni ludzie.
Czyli sądzi pan, że nie chodzi tu tylko o przedwyborczą retorykę, ale mogą to być realne groźby?
Sądzę, że po tym, jak długo to powtarzają i każą innym powtarzać, to myślę, że tak. Nie mogą się pogodzić z demokratycznymi decyzjami w państwie prawa, które osadzają konkretnych ludzi na kadencyjnych stanowiskach, więc sobie wymyślili, że będą to robić siłą, być może przy wsparciu jakiejś ogłupionej tłuszczy i zagranicy. Nie wiem, może chcą mnie jeszcze smołą oblewać i tarzać w pierzu. W każdym razie to wygląda bardzo poważnie.
Jeśli oni rzeczywiście mają poparcie Niemiec, a przecież Tusk tu przyjechał w glorii wysłannika Niemiec, to całość wygląda bardzo groźnie.
Ktoś się nie może pogodzić z tym, że Polska się tak szybko rozwija, że Polska chce budować swoją armię, że chce się umocnić na mapie jako niepodległe państwo. Ten ktoś dąży do skrajnych rozwiązań.
Przypomnę, że w polskiej polityce już niestety padały takie sformułowania, między innymi Lech Wałęsa straszył polityków PiS, stawiając ultimatum: „poddajecie się albo będziecie z okien wyskakiwać”. Tomasz Siemoniak mówił o „silnych ludziach”, którzy mieliby pana „wyprowadzić”, ale nie da się nie zauważyć, że był inspirowany słowami swojego partyjnego szefa. Wiemy, że departament prawny NBP przygotowuje pisma, aby pociągnąć do odpowiedzialności Siemoniaka? Czy nie rozważa pan także pociągnięcia do odpowiedzialności Tuska?
Oczywiście, że tak. On przecież też mówił o siłowym wyprowadzeniu mnie z Banku. Przypominam, że jestem mianowany przez Prezydenta RP i ta decyzja była później zatwierdzona przez Sejm. Rozumiem, że (po ewentualnie wygranych przez PO wyborach) prezydent też stanie się nielegalny i też „silni ludzie” będą go wyprowadzać?
Ale mamy stale do czynienia z jawnym kwestionowaniem prezydenckich prerogatyw, przez niektórych przedstawicieli opozycji i pewną część środowiska sędziowskiego.
Według tych ludzi jestem nielegalny, prezes Julia Przyłębska jest nielegalna, prezydent nielegalny, KRS nielegalny, itd.
Ja myślę, że ich zdaniem Polska jest nielegalna i powinna być jakimś tam fragmentem większego organizmu państwowego. To idzie w tym kierunku.
Panie prezesie, jeśli mielibyśmy się kierować logiką Platformy, artykułowaną przez pana Tuska, Siemoniaka i innych, to pewnie będzie też zagrożona cała Rada Polityki Pieniężnej, bo jej decyzje są politycznie kontestowane. To pachnie anarchią.
Ja sobie tego w ogóle nie wyobrażam. Po tamtej stronie chyba panuje przeświadczenie, że wszyscy będą na to biernie patrzeć, ale mam nadzieję, że Polacy nie są skłonni tak łatwo dać się zastraszyć jakiejś zbieraninie podejrzanych ludzi najwyraźniej inspirowanych z zewnątrz. Bez tego oparcia nie byliby przecież tak bezczelni.
W grudniu ub.r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał, że NBP podjął decyzje o podwyżkach stóp procentowych we właściwym momencie.
Tak, ale to w ogóle nie ulega wątpliwości. Z perspektywy tych dwóch lat widać, że podjęliśmy to we właściwym momencie. Zresztą podobnie postępowały wszystkie poważne banki, ale tu nie o to chodzi. Tu chodzi o znacznie poważniejsze sprawy.
Ja widzę niebezpieczną ewolucję w postępowaniu Donalda Tuska. Kiedyś się zajmował spiskowaniem w tajemnicy, w ukrytym miejscu, z agenturą postkomunistyczną, nad obaleniem pierwszego demokratycznie wybranego rządu w Rzeczpospolitej Polskiej, co znalazło wyraz w filmie „Nocna Zmiana”. Obecnie ta ewolucja poszła w tym kierunku, że siłą będzie obalał legalnie wybrane organy powołane na kadencyjny okres. Chciałbym też zaznaczyć, że niechęć Tuska do mnie bierze się właśnie z tej pamiętnej nocy, bo wszyscy wiedzą, że to ja przekazałem Jackowi Kurskiemu taśmę z nagraniem tej rozmowy, tego gangsterskiego spisku przeciwko rządowi Jana Olszewskiego. On (Tusk) został wówczas ujawniony, jako rzekomy antykomunista, który spiskuje z agenturą przeciwko pierwszemu demokratycznemu rządowi. On mnie za to osobiście nienawidzi i to przenosi na działania państwowe. W tle jest też grubsza kwestia związana z polityką innego kraju wobec nas.
Po groźbach Donalda Tuska i innych polityków jego formacji zapowiedział pan wysłanie listu skierowanego do instytucji międzynarodowych, które są związanych z bankowością centralną. Co pan chce im przekazać?
Spokojnie i tylko informacyjnie, przytaczając tylko cytaty. Powiadomię ich jak w Polsce szef najsilniejszej partii opozycyjnej grozi bankowi centralnemu, jakie groźby karalne formułuje wobec jego Prezesa, bo nie podoba mu się polityka tego banku narodowego.
Mimo wszystko wierzę w to, że Polska pozostanie demokratyczna i będzie dalej niepodległym i suwerennym krajem, podobnie, jak zgodnie z konstytucją suwerenny i niezależny pozostanie bank centralny.
Gdyby nie działania banku centralnego w czasie drugiej wojny światowej, gdyby nie spektakularna ochrona naszego, narodowego złota, które pomagało opłacać walkę partyzancką, zakup broni, amunicji, działania rządu i zabiegi o zachowanie naszego kraju, Polski nie byłoby już na mapie świata. Im o to chodzi. Wiedzą, że likwidacja naszej waluty, likwidacja banku narodowego, to początek końca naszego państwa. Niesamowite, że atak na podstawę naszej państwowości, a więc bank centralny, realizowany jest w czasie wojny przy naszej granicy.