Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc., a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. - poinformowało Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej. Choć wskazywano, że taki ruch ma na względzie aspekt prozdrowotny, to jednak nie bez znaczenia pozostały kwestia zasilenia budżetu państwa.
Dlaczego rośnie akcyza?
Tak w nielegalnie przejętej TVP tłumaczył decyzję rzecznik rządu Donalda Tuska.
- To są prace przygotowane przez MF, także we współpracy z MZ. Dochody Polaków w ostatnich czasach rosły dużo szybciej niż ceny na alkohol, co sprawiło, że alkohol stał się dużo bardziej dostępny niż wcześniej, jeśli chodzi o cenę
- przekazał w mediach rzecznik rządu Adam Szłapka.
Tak też sprawa przedstawiana jest w karcie projektu na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
"Impulsem do wprowadzenia korekty stawek akcyzy na napoje alkoholowe jest zwiększająca się z roku na rok siła nabywcza konsumentów. Wraz ze wzrostem średniego wynagrodzenia, wg danych GUS, za miesięczną wypłatę można kupić coraz większą ilość używek"
- informuje ustawodawca.
I tak, z wyliczeń wynika, że o ile w 2021 r. za przeciętnie miesięczne wynagrodzenie można było kupić 216 półlitrowych butelek wódki, tak w 2024 r. - 238. Analogicznie - w 2021 r. można było kupić 1798 butelek piwa, a w 2024 r. - 2103.
Warto dodać, że najmocniejszy wzrost pojawia się między rokiem 2023 a 2024.
"Podwyższenie stawek akcyzy na wszystkie napoje alkoholowe ma przede wszystkim na celu ograniczenie spożycia tych napojów, a w konsekwencji redukcję negatywnych skutków nadużywania alkoholu" - informuje ustawodawca.
Ministerstwo Finansów planuje także podnieść - w tym samym projekcie - podatek od wygranych. Z dotychczasowych 10 proc. do 15 proc.
Aspekt zdrowotny pojawia się także w uzasadnieniu projektu o podwyżce podatku cukrowego.
"Zgodnie z zaleceniami dotyczącymi projektowania podatków behawioralnych, ich skuteczność uzależniona jest w szczególności od wysokości stawek podatkowych. Stawki podatkowe nie powinny być bardzo niskie, ponieważ wynikająca z tego zmiana w zachowaniach konsumentów i związane z nią korzyści zdrowotne mogą być zbyt małe, aby je zidentyfikować. W przypadku niskich poziomów opodatkowania dodatkowe koszty przestrzegania przepisów dla firm i organów podatkowych są trudne do uzasadnienia"
- czytamy.