„Widać wyraźnie, że nasza produkcja przemysłowa nadal opiera się na pracy ludzkiej. Spostrzeżenie to tyleż oczywiste, co i smutne” – skomentował Dariusz Śliwowski, prezes firmy proALPHA Polska. Przypomina on, że wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki w swoim niedawnym wystąpieniu zwrócił uwagę, że niskie płace nie mogą być ciągle główną przewagą konkurencyjną polskich firm na rynkach międzynarodowych. Dodał również, że aby Polska nie wpadła w „pułapkę średniego wzrostu”, konieczne jest stopniowe inwestowanie w nowoczesne i innowacyjne technologie.
– dowodzi Śliwowski. Z obserwacji w jego firmie wynika, że stopień automatyzacji produkcji w polskich przedsiębiorstwach jest znacząco niższy od ich rywali z krajów „starej Unii”. Np. dla przedsiębiorstw o zbliżonej wielkości i rodzaju działalności system informatyczny ERP (pozwalający zintegrować wszystkie procesy zachodzące w firmie) w porównywalnej z zagraniczną polskiej firmie ma blisko dwa razy mniej użytkowników w stosunku do ogólnej liczby pracowników.„Trudno się z nim nie zgodzić, albowiem dotychczasowe źródła przewag konkurencyjnych polskich firm powoli, acz skutecznie, odchodzić będą do przeszłości. Powodów, dla których tak się dzieje, jest co najmniej kilka”
Reklama
Kolejnym wskaźnikiem, który nie napawa optymizmem, jest – zdaniem Śliwowskiego - wysokość środków przeznaczanych na innowacje w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Średnia w UE wynosi 558 euro, ale rekordziści (Duńczycy i Szwedzi) wydają nawet 1400 euro! Polska przeznacza jedynie 102 - czyli najmniej z całej Grupy Wyszehradzkiej (Eurostat za 2014).
– stwierdza na zakończenie Śliwowski.Wnioski nasuwają się same: polska gospodarka jest „skazana” na postęp technologiczny, a główny nacisk powinien być kładziony na informatyzację, automatyzację i robotyzację. To warunek niezbędny dla utrzymania tempa rozwoju