Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

PLATFORMA OBYWATELSKA

Platforma Obywatelska jest w kadencji parlamentu 2007-2011 główną siłą koalicji rządzącej i zwycięzcą wyborów prezydenckich w roku 2010, w których Polacy dokonali wyboru prominentnego polityka

Platforma Obywatelska jest w kadencji parlamentu 2007-2011 główną siłą koalicji rządzącej i zwycięzcą wyborów prezydenckich w roku 2010, w których Polacy dokonali wyboru prominentnego polityka tej partii – Bronisława Komorowskiego.

Platforma Obywatelska została założona w 2001 roku, początkowo jako ruch obywatelski, przez trzech wybitnych polskich polityków: Donalda Tuska, Andrzeja Olechowskiego i Macieja Płażyńskiego. Ta trójka została nazwana przez media „trzema tenorami”. Tymczasem generał Gromosław Czempiński, były funkcjonariusz I Departamentu (wywiad zagraniczny) Służby Bezpieczeństwa PRL, ujawnił w ogólnopolskim programie Polsat-news (2010), że był jednym z „ojców założycieli” Platformy. Później gen. Czempiński przyznał się jedynie do „bycia konsultowanym” w sprawie powołania do życia nowej formacji politycznej przez jej liderów.

Ludwik Dorn, były minister Spraw Wewnętrznych i Administracji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, tak opisał Platformę Obywatelską: „Platforma Obywatelska nie jest wyłącznie ekspozyturą „jedynki”, ale w rękach realnej grupy kierowniczej stanowi użyteczne, w dużym stopniu kontrolowane narzędzie realizacji jej ekonomicznych interesów.”

Kongres Liberalno-Demokratyczny został formalnie założony na konferencji krajowej 29-30 czerwca 1990 roku. Była to lokalna inicjatywa młodych polityków mieszkających w Gdańsku, historycznie związana z ruchem „Solidarności” lat 80-tych, tak jak wiele innych grup dysydenckich powstałych po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego w grudniu 1981.

Poseł Unii Polityki Realnej, Lecha Próchno-Wróblewskiego, który był członkiem tak zwanej „komisji Ciemniewskiego”, badającej procedury wprowadzenia w życie „uchwały lustracyjnej” polskiego sejmu, tak scharakteryzował KLD:

,,(...) Istnieją pewne powiązania finansowo-polityczne pomiędzy KLD, a komunistami. Mógłbym na ten problem spojrzeć przez pryzmat moich doświadczeń z komisji lustracyjnej, gdzie te wątki także się pojawiały. Tam te związki widać. Obowiązuje mnie jednak tajemnica, ale gdyby nie to, mógłbym niektóre przykłady podać. Podałbym także informacje, które dotyczą tego ścisłego związku, nawet personalnego, pomiędzy niektórymi członkami KLD i to wcale nie z peryferii tego ugrupowania, z niektórymi osobami, których przeszłość do świetlanych nie należała. (...) Uzyskiwanie kredytów „na telefon”, o czym wiem i są na to dowody, to wzajemne przenikanie się biznesu, nomenklaturowego i powiązanego z KLD - to przecież zasługa m.in. rządów pana Bieleckiego.”

Wyniki pracy „Komisji Ciemieniewskiego” pozostają niejawne do dziś (2011r.), pomimo upływu piętnastu lat od czasu jej zakończenia. Podążając sugestią posła przyjrzyjmy się biznesowym związkom członków Kongresu.

„Kim jest towarzystwo polskiego lidera elegancji [chodzi o D. Tuska – red.]? By się tego dowiedzieć, nie musimy opuszczać hotelu Marriott. Przeniesiemy się tylko z sali balowej na 18. piętro (i o dwa lata wstecz). 1990 r. – na 18. piętrze Marriotta mieści się apartament wynajmowany przez Wiktora Kubiaka, służący mu jako biuro firmy Batax. O Wiktorze Kubiaku będzie wkrótce głośno, jako o sponsorze musicalu „Metro”, lansującym skutecznie Edytę Górniak (brzmi elegancko). Ale póki co apartament Kubiaka to miejsce spotkań liderów Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Czy to oficjalne biuro, czy nieformalnie użyczany przez przyjaciela lokal, mało kto dziś już pamięta. W każdym razie Donald Tusk i Paweł Piskorski czują się tu jak u siebie w domu. Wiktor Kubiak jest w ich otoczeniu kimś szczególnym. Podczas programowej narady twórców KLD w Cetniewie ląduje helikopter z Kubiakiem, który w asyście liderów tej partii pozdrawia głowiących się nad programem liberałów i po odebraniu honorów odlatuje.(…)

Tajemniczość potęguje fakt, że Kubiak to obywatel szwedzki. Absolwent ekonomii i prawa wyjechał tam w 1965 r. „W Szwecji zajmowałem się biznesem. Nigdy nie pracowałem dla innych. Pośredniczyłem, organizowałem kolekcje mody, zajmowałem się transportem” – czytamy. Od 1986 r., mając szwedzki paszport, Kubiak robi interesy w PRL. Dalej dowiadujemy się, że Kubiak to przedstawiciel firmy Batax Ltd. z siedzibą na pięknych Bahamach, zajmującej się bankowością oraz właściciel przedsiębiorstwa zagranicznego Batax PZ. Gdy chodzi o politykę – honorowy członek Kongresu Liberalno-Demokratycznego, z którego nadania został pełnomocnikiem ministra ds. przekształceń własnościowych Janusza Lewandowskiego w sprawie Thomson-Polkolor. Także „New York Times”, pisząc 12 kwietnia 1992 r. o sponsorze „Metra”, zauważa, że Kubiak finansował KLD.”

Bliskie związki liderów Kongresu z byłymi funkcjonariuszami PRL-owskiej bezpieki opisał pochodzący z Gdańska Krzysztof Wyszkowski, jedna założycieli Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i „Solidarność”:

„Dzisiaj wydaje mi się, że Tusk bardzo wcześnie zorientował się w roli tajnych służb w „transformacji” PRL w III RP i, co odróżniałoby go od większości ludzi Solidarności, którzy za głównego animatora „transformacji” uważali SB, dostrzegł fundamentalną rolę WSW/WSI. Przypuszczenie to wyprowadzam m.in. z bardzo bliskich stosunków, nawet przyjaźni, jaką nawiązał wówczas z Wiktorem Kubiakiem, wybitnym agentem WSW.

Ten bliski współpracownik Grzegorza Żemka, znanego jako „mózg” afery FOZZ, w latach 80. zajmował się nielegalnym transferem z Zachodu urządzeń elektronicznych objętych zakazem eksportu do krajów komunistycznych. W tym czasie zwerbowano do biernej współpracy przy odbiorze oficjalnie prywatnych paczek z żywnością, w których ukrywano np. układy scalone, liczną grupę osób, które następnie znalazły się w elicie polityczno-kulturowej III RP. Część z tych ludzi przyczyniła się do sukcesu KLD.

W r. 1989 Kubiak objawił się, jako ktoś zupełnie inny – biznesmen zainteresowany wspieraniem środowisk politycznych. Ofiarowywał swą pomoc np. ś.p. Michałowi Falzmanowi, działaczowi Solidarności i członkowi redakcji pisma „CDN – Głos Wolnego Robotnika”. Falzman wyczuł z kim ma do czynienia i odrzucił propozycję. Tusk, który albo tego nie wyczuł, albo mu to nie przeszkadzało, przyjął pomoc. Za objaw zawarcia kontraktu można zapewne przyjąć moment, w którym „Przegląd Polityczny”, z wydawanego metodami podziemnymi brudzącego palce biuletynu, przeobraził się w eleganckie pismo drukowane na kredowym papierze, a KLD wprowadził się do nowych biur, do których wniesiono nowiutkie czarne meble.

Współpraca rozwijała się znakomicie – Tusk organizował spotkania KLD w zajmującym całe piętro biurze Kubiaka w Hotelu Mariott, a Kubiak w fotelu pełnomocnika ministra prywatyzacji. Firma „Batax”, której WSW używało do operacji na Zachodzie, cieszyła się pełnym zaufaniem Tuska.

Szkopuł w tym, że WSW nie była służbą suwerenną, a tylko oddziałem GRU, czyli sowieckiego wywiadu wojskowego. Co wiedzieli agenci WSW/WSI, wiedzieli również Rosjanie. Trzymanie pieczy nad młodymi talentami politycznymi, którzy w rekordowo szybkim tempie znaleźli się w elicie władzy III RP, z pewnością było zadaniem, którego nie zlekceważyli.”

Kim jest Wiktor Kubiak? Jego nazwisko i przegląd najważniejszych z jego aktywności można znaleźć w raporcie z likwidacji WSI. Firma „Batax”, której Kubiak był właścicielem odgrywała istotną rolę dla komunistycznego wywiadu wojskowego (Zarząd II Sztabu Generalnego). To właśnie przy użyciu tej firmy wywiad przeprowadzała nielegalne operacje finansowe, znane jako „Akredytywa” i „Portfolio”. Operacje przynoszące 40% czystego zysku. Środki finansowe pochodziły z Central Handlu Zagranicznego. Znamy kulisy kilku takich transakcji, a to dzięki materiałom ze sprawy Żemka (Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego). Z akt tej sprawy wynika, że na mocy decyzji Żemka, działającego jako pełnomocnik oddziału Banku Handlowego w Luksemburgu, firma „Batax” uzyskała kredyt w wysokości 32 milionów USD. Grzegorz Żemek pełnił w tej filii banku stanowisko Dyrektora Wydziału Kredytowego.

Niektóre z operacji były prowadzone również na terenie Polski. Żołnierze wywiadu wojskowego byli zaangażowani w różnego rodzaju przedsięwzięcia o charakterze ekonomicznym. Jednym z nich było „Warsaw Casino”, otwarte przez linie lotnicze PLL „LOT” i „ABI”, firmę zarejestrowaną w Chicago. Jako pełnomocnik „ABI” występowała firma „Batax”, na której konto ta pierwsza przelała 1 milion USD.

W tym samym czasie w gronie gdańskich „liberałów” pojawił się Kubiak i Jacek Merkel, który również odegrał ważną rolę i był inspiracją dla wielu politycznych pomysłów tego środowiska. Nazwisko Jacka Merkla, w podziemiu odpowiedzialnego za tajną łączność „Solidarności” z zagranicą, figuruje w archiwach SB jako imię i nazwisko tajnego współpracownika, numer rejestracyjny 4077-89445. Jego przypadek był nadzorowany przez naczelnika gdańskiej Milicji Obywatelskiej i IX Wydział I Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie.

Większość materiałów dotyczących domniemanej współpracy Jacka Merkla z PRL-owską bezpieką, w tym mikrofilmy, została zniszczona w styczniu 1990 roku, już po powołaniu „pierwszego niekomunistycznego rządu” Tadeusza Mazowieckiego.

IX Wydział I Departamentu zajmował się kontrolą komunikacji pomiędzy podziemną „Solidarnością” i jej zagranicznymi agendami. Jego głównym zadaniem była walka z „ideologicznym sabotażem”, a po wprowadzeniu stanu wojennego, przybrał nową formułę organizacyjną (stając się wywiadem i kontrwywiadem cywilnym) i pozostał jednym z dwóch, obok Biura Studiów, okrętów flagowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w czasach gen. Wojciecha Jaruzelskiego (TW „Wolski”) i jego dawnego oficera prowadzącego gen. Czesława Kiszczaka.

Szefem Wydziału dziewiątego był pułkownik Aleksander Markowski, późniejszy partner biznesowy... Jacka Merkla.

Przełożonym pułkownika Makowskiego był generał Władysław Pożoga, i to przez jego ręce efekty pracy wydziału trafiały w ręce KGB. Sam Jacek Merkel wziął udział w obradach „Okrągłego stołu”, podczas których zajmował się pracami nad ponownym zarejestrowaniem zdelegalizowanej w 1981 roku Solidarności. W roku 1990 był osobiście odpowiedzialny za zorganizowanie II Zjazdu Solidarności w Gdańsku, później został szefem sztabu wyborczego Lecha Wałęsy. Po wyborze Wałęsy Merkel został szefem Narodowej Rady Obrony W Radzie Prezydenckiej.

W latach 1989-1991 Jacek Merkel został najpierw posłem Klubu Obywatelskiego, później, w latach 1991-1993, posłem Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Merkel pełnił również wysokie funkcje partyjne. Był Prezydium Rady Krajowej KLD i szefem jego kampanii wyborczej w 1993 roku. Od zjednoczenia Unii Demokratycznej i KLD był członkiem Rady Krajowej Unii Wolności. W późniejszych latach Merkel został członkiem rad nadzorczych wielu spółek: Universalu Dariusza Przywieczerskiego i Polish Trade Corporation Rudolfa Skowrońskiego. W firmach tego ostatniego odnajdziemy „odświeżonego” pułkownika Makowskiego, pełne biznesowe dossier którego czytelnik może odnaleźć załączniku 24 do raportu z likwidacji WSI. Rudolf Skowroński od 2006, a Dariusz Przywieczerski od 2008 roku poszukiwani są przez policję listami gończymi.

W kwietniu 1994 Skowroński, wspólnie z Grzegorzem Żemkiem – oskarżonym w aferze FOZZ, powołał do życia firmę FMT. FMT było klasycznym przykładem podmiotu gospodarczego powołanego wyłącznie w celu wytransferowania polskich funduszy publicznych za granicę i transferze powrotnym, tym razem w formie finansowych wkładów w przedsięwzięcia prywatne. W tej firmie pułkownik Makowski sprawował funkcję członka rady nadzorczej, a Merkel był jej przewodniczącym.

Późniejsza działalność Jacka Merkla jest opisana drobiazgowo w raporcie likwidacyjnym WSI:

„W 1995 r. Mohammed Al-Khafagi, wraz z Jackiem Merklem i Januszem Baranem założył firmę „Caravana” Polsko-Arabska spółka z o.o. Według informacji zgromadzonych przez WSI firma ta miała być założona za aprobatą generałów: H. Jasika i G. Czempińskiego. Z informacji Zarządu KW UOP dla WSI wynikało, że M. Al-Khafagi ma powiązania z irackimi służbami specjalnymi. Natomiast według ustaleń poczynionych przez ppłk. Słonia - Jacek Merkel „posiadał naturalne dotarcie” do polityków Unii Wolności i niektórych urzędników kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Kontakty te współwłaściciel firmy „Caravana” Mohammed Al-Khafagi starał się wykorzystywać do zapewnienia sobie bezpieczeństwa osobistego. Według WSI Jacek Merkel (w dokumentach operacyjnych nazwano go „Bankierem”) działał z inspiracji UOP: „UOP realizuje wobec Bankiera przedsięwzięcia, które są kontrowersyjne. Budzą wątpliwości również z powodu celu, który ma być osiągnięty. Bankier zbudował sobie pozycję w sferze interesów i pełni rolę „spinacza” grup interesów o różnych rodowodach. Prowadząc działalność gospodarczą Bankier nawiązał kontakty polityczne przydatne dla aktualnych decydentów (w tym zagraniczne). (...) Osoba Bankiera może być „kluczem” do zrozumienia określonych zjawisk gospodarczych, które występują na naszym rynku telekomunikacyjnym i zbrojeniowym. Jest osobą „operacyjnie” interesującą.”

Kongres Liberalno-Demokratyczny dysponował środkami wystarczającymi na przeprowadzenie skutecznej kampanii parlamentarnej już w roku 1991. Po tych wyborach zawiązał większościową koalicję i współtworzy rząd z Janem Krzysztofem Bieleckim jako premierem. Ośmiu członków tego rządu okazało się byłymi tajnymi współpracownikami komunistycznych służb specjalnych, a wśród nich znajdziemy tak pierwszoplanowe figury jak Andrzej Olechowski (kontakt operacyjny I Dep. SB „Must”) i Michał Boni (TW „Znak”).

Obydwaj odegrają kluczowe role w powołaniu do życia Platformy Obywatelskiej. Polityczne otoczenie KL-D odgrywało zawsze pierwszoplanową rolę polityczną, niewspółmierną do wielkości samego ugrupowania, wpływając w znaczącym stopniu na odwołanie rządu Jana Olszewskiego i pogłębiając wpływ środowiska byłych agentów komunistycznej bezpieki na życie polityczne w Polsce.

Gabinet Bieleckiego w krótkim czasie zaczął być kojarzony z wieloma gospodarczymi aferami, wątpliwymi z punktu widzenia interesów Skarbu Państwa prywatyzacjami, i za sprawą tych właśnie afer zdobył niechlubny przydomek „aferałów”, co maiło być połączeniem słów „liberalny” i „afera”.

Za sprawą tej negatywnej oceny opinii publicznej w roku 1993 Kongres nie przekroczył 5 proc. progu wyborczego. Politycy Kongresu postanowili połączyć się 23 kwietnia 1994 roku z Unią Demokratyczną w Unię Wolności.

Donald Tusk pozostał vice-przewodniczącym UW, wewnątrz której grupa gdańskich „liberałów” stanowiła zwarte i wzajemnie wspierające się środowisko.

Czas na rozstanie przyszedł w roku 2000, a oficjalnego pretekstu dostarczyła porażka Tuska w wyborach na przewodniczącego partii. Decyzja o opuszczeniu Unii Wolności była ściśle zsynchronizowana z polityczną sytuacją tamtego czasu, a w szczególności coraz bardziej widocznym zapotrzebowaniem establishmentu na całkiem nowe ugrupowanie i zastąpienie nim zużytej UW, kadrowo wywodzącej się z grupy, która zawarła porozumienia „okrągłego stołu” z komunistami.

Opinia publiczna w roku 2000 była przekonana, że „liberalne” obietnice gospodarczych cudów są niewiele warte, jeśli są składane przez „liberałów”, wywodzących się z kompromisu „okrągłego stołu”. Musiało to być również oczywiste dla „zgranych” politycznie zawodników z Unii Wolności. W wyborach parlamentarnych 2001 roku UW uzyskała zaledwie 3.1% głosów i nic nie zapowiadało renesansu jej popularności w przyszłości. Ucieczka Kongresu najpierw z rządu Akcji Wyborczej „Solidarność”, jeszcze w ramach Unia Wolności (2000 r.), a potem wyjście z tej ostatniej było zaplanowanym nowym rozdaniem politycznych kart, do którego zaplecze agenturalne i biznesowe Kongresu przygotowywało się długo.

Kolejnym krokiem, testującym szanse nowego „układu”, było wystawienie Andrzeja Olechowskiego (KO „Must”) jako kandydata w wyborach prezydenckich. Andrzej Olechowski związał się z komunistycznym wywiadem w 1972 roku. I Departament SB najpierw wysłał go do biura UCTAD (United Nations Conference on Trade and Development) w Genewie, gdzie rozpoczął pracę trwającą aż do roku 1978. Po powrocie do Polski zaczyna pracę wykładowcy w Instytucie Cykli Ekonomicznych i Cen, gdzie pisał doktorat. Dostał awans i wszedł do zarządu Biura Analiz i Prognoz. Będąc na tej posadzie, w roku 1980 wstąpił do „Solidarności”. Udział w niej nie przeszkadzał mu na powrót do Genewy w roku 1982, gdzie ponownie spotykamy go w UNCTAD. W tym samym czasie jego oficer prowadzący – Gromosław Czempiński został wyznaczony na stanowisko sekretarza polskiej ambasady w Szwajcarii. Ta owocna współpraca przetrwała zakręty historii i przeniosła się z ery komunistycznej w epokę III RP. Olechowski był kontaktem operacyjnym V Wydziału I Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Podczas agenturalnej pracy zagranicą był „wypożyczany II Departamentowi, to jest kontrwywiadowi. W latach 1985-1987 szpiegował w Banku Światowym w Waszyngtonie, a po powrocie doradzał prezesowi Narodowego Banku Polskiego jako ekspert. W 1998 został dyrektorem Biura Współpracy z Bankiem Światowym. W latach 1989-1991 został pierwszym vice-prezesem Narodowego Banku Polskiego, później sekretarzem stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą.

Ten „Polityk do wynajęcia”, jak sam lubi się określać, przejawiał zaskakującą szeroką gamę aktywności, która charakteryzowała się jednym: bardzo aktywny przy ich powstawaniu „znikał” z horyzontu, by pojawić się przy okazji kolejnego projektu. Jego oryginalnym pomysłem był „Ruch Stu”, który założył razem z architektem Krzysztofem Bieleckim, byłym działaczem antykomunistycznego podziemia. Ruch powstał w oparciu o sieć tak zwanych „Komitetów Stu” – nieformalnych organizacji skupiających zwolenników kandydatury Lecha Wałęsy (TW „Bolek”) w kampanii prezydenckiej 1995. Jest bardzo prawdopodobne, że Olechowski starał się wskrzesić dawny Kongres, o czym świadczyć może jego upór w próbach połączenia Ruchu Stu z Kongresem, a nawet z Unią Wolności. Kiedy te próby spaliły na panewce, Olechowski porzucił swoje „polityczne dziecko” i wrócił do biznesu. Warto zapamiętać, że z Ruchu Stu wywodzi się dwóch prominentnych polityków późniejszej Platformy Obywatelskiej: Paweł Graś i Aleksander Grad.

W wyborach prezydenckich roku 2000 Olechowski uzyskał 17,3% głosów, a więc znacznie mniej niż oczekiwano. Pomiędzy wspierającymi kandydaturę Olechowskiego znajdziemy plejadę ludzi związanych z agenturą: Lecha Falandysza (TW “Wiktor”), ministra stanu w kancelarii Lecha Wałęsy (TW „Bolek”), Roberta Mroziewicza – byłego podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i w Ministerstwie Obrony Narodowej, Janusza Kaczurbę – podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, Dariusza Ledworowskiego (KO “Ledwor”) – byłego ministra w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą w rządzie premiera Jan Krzysztofa Bieleckiego. „Profesjonalne doradztwo prawne” zostało zapewnione przez Wojciecha Raduchowskiego-Brochwicza, człowieka którego „osiągnięcia” były Minister Spraw Wewnętrznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Ludwik Dorn określił tak: „Człowiek, który reprezentuje wszystkie patologie tajnych służb”. Wojciech Raduchowski-Brochwicz był ponadto członkiem rad nadzorczych spółek należących do rekinów polskiego biznesu: Ryszarda Krauzego i Aleksandra Gudzowatego.

Udział Olechowskiego w wyborach prezydenckich miał zapewnić mu popularność i wyrobić w oczach opinii publicznej opinii niezależnego polityka wspieranego przez wielkomiejski, elitarny elektorat. Wszystkie te polityczne ruchy miały jeden cel: wykreowanie nowej, popularnej siły politycznej zdolnej do zastąpienia zużytej i pozbawionej zaufania społecznego Unii Wolności oraz skompromitowanego aferami Kongresu. W szerszej perspektywie miało to zapewnić beneficjentom „okrągłego stołu” pełnię wpływów politycznych, rozciągających się od partii o postkomunistycznym rodowodzie (SLD, PSL) po rzekomą „liberalną” opozycje. Moment pojawienia się nowej inicjatywy został wybrany dobrze, wyreżyserowany profesjonalnie, a media poświęciły temu wydarzeniu wiele miejsca, obdarzając nowy ruch wysokim kredytem zaufania i sympatii. Jako politycznie „czystych” zaprezentowano społeczeństwu Donalda Tuska i Andrzeja Olechowskiego. W roli kwiatka do kożucha, wystąpił gdański działacz Solidarności i marszałek Sejmu za czasów AWS, Maciej Płażyński. Włączenie do kręgu „ojców założycieli” Jacka Merkla (choć nie w błysku fleszy) dopełniło konstrukcji. To był wciąż ten sam, znany nam z przeszłości zespół ludzi, których łączyło jedno: bliskie związki z komunistycznymi służbami, a w szczególności z byłem I Departamentem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Krąg ludzi obecnych przy powołaniu do życia Platformy Obywatelskiej: Merkle, Jasik, Olechowski, Czempiński.

Związany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej „Przegląd” pisał o nowej inicjatywie:

„Bo, po co płacić wszystkim partiom, kiedy można jednej, swojej? Po co antyszambrować u obcych, kiedy ma się wreszcie swoich? Po co wreszcie kiwać głową Millerowi czy Krzaklewskiemu, skoro Olechowski czy Tusk mówią tak, jak ludzie z pewnej półki myślą naprawdę? Wystarczy tylko się sprawdzić. To, czy jeden z najsilniejszych w Polsce układów, który do tej pory był wszędzie, czyli nigdzie, pójdzie na to sprawdzenie, jest jednym z najciekawszych pytań ostatnich godzin.”

W tym samym czasie, kiedy powstawała Platforma niektórzy z jej członków nie próżnowali w biznesie. Jacek Merkel, wraz z dwójką kolegów: Wojciechem Krefftem i Dariuszem Kaszubskim przejęli firmę „Chemiskór”, zmieniając jej nazwę na „4media”. Celem ekonomicznym tego przedsięwzięcia było obrabowanie masy drobnych inwestorów giełdowych. Prokurator oskarżył „zdolną trójkę”, że przez fałszowanie wyników finansowych doprowadzili do znacznego przeszacowania wartości akcji firmy na giełdzie, a środki uzyskane ze sprzedaży udziałów własnych, po zawyżonych cenach, wyprowadzili z niej lokując w innych, prywatnych przedsięwzięciach. Kiedy złej sytuacji finansowej „4medii” nie dało się już dłużej ukryć, firmę zamknięto, pieniądze na jej rachunkach rozdysponowano, na lodzie zostali drobni inwestorzy i kredytodawcy. Jacek Merkel zniknął również z szeregów Platformy, której narodzinom towarzyszył jako akuszer.

Podobnie jak Olechowski, choć ten pozostał w Platformie i aż do czasu, kiedy nowa formacja okrzepła. Janusz Lewandowski, inna prominentna figura kręgów gdańskich „liberałów” powiedział o narodzinach Kongresu tak: „Platforma była formacją postsolidarnościową, która wyszła z epoki naiwności i zaczęła posługiwać się marketingiem. Donald świetnie czuje te techniki, a okazał dużo większe polityczne wyczucie, niż Geremek. Wyczuł, że potrzebna jest nowa formuła i zrealizował ją.”

Marketing albo - pisząc precyzyjnie, umiejętnie dozowana propaganda zostaje leitmotivem aktywności Platformy. Od dnia powstania ugrupowanie to było faworyzowane przez media. Tuż przed kongresem założeniowym Sopocka Pracownia Badania Opinii Publicznej przeprowadziła badanie pytając, czy ankietowani poparliby inicjatywę polityczną Olechowskiego/Płażyńskiego/Tuska. 23% respondentów potwierdziło gotowość poparcia takiego, jeszcze niepowstałego ugrupowania. Świadczy to o zrozumieniu istoty public relations i znakomitej współpracy pomiędzy gdańskimi politykami i mediami. To poparcie nie było jednak wystarczające, by osiągnąć sukces z polityczny z marszu. Zarówno Platforma, jak i sam Olechowski, przegrali swoje walki w wyborach warszawskich. Dość szybko z Platformą pożegnał się Maciej Płażyński – zwolennik bliskiego politycznego współdziałania z Prawem i Sprawiedliwością. Oskarżył swoich kolegów o „skrajnie liberalny program, powiązania biznesowe, które odstraszyły zwolenników”. Miejsce Płażyńskiego zajął Donald Tusk.

Poparcie dla Platformy ustabilizowało się ostatecznie na poziomie około 12% i nic nie wskazywało na to, że mogłoby go przekroczyć. Zmianę tego stanu rzeczy politycy Platformy zawdzięczają wybuchowi tak zwanej „Afery Rywina”, powołaniu parlamentarnej komisji służącej jej wyjaśnieniu i roli, jaką w tej komisji odegrał Jan Rokita, stając się jedną z najskuteczniejszych lokomotyw Platformy. „Rywingate”, jak wkrótce zaczęto w polskich mediach nazywać aferę Rywina, zaczęła się od publikacji w „Gazecie Wyborczej”, która opisała korupcyjną propozycję, jaką Lech Rywin złożył wieloletniemu naczelnemu „Wyborczej” Adamowi Michnikowi. Istotą propozycji było zapewnienie korzystnych zapisów ustawy medialnej, pozwalającej wydawnictwu „Agora” (wydającemu „Wyborczą”) nabycie ogólnopolskiej stacji telewizyjnej „Polsat”. 17,5 miliona dolarów miało zapewnić przychylność, jak to ujął Rywin, „grupy trzymającej władzę”.

Przesłuchania sejmowej komisji śledczej transmitowane przez Telewizję Polską i Polskie Radio cieszyły się olbrzymią popularnością i faktycznie wypromowały dwie nowe siły polityczne: Platformę Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość. Powstanie powyborczej koalicji parlamentarnej i koalicyjnego rządu było powszechnym oczekiwaniem tak opinii publicznej jak i mediów. Właśnie wtedy, przy okazji afery Rywina, po raz pierwszy padło hasło „IV RP”, rzucone przez senatora Platformy prof. Pawła Śpiewaka.

Rozmowy o rządzie koalicyjnym, toczone przez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego odbyły się w cieniu wyborów prezydenckich, w których Donald Tusk zmierzył się z bratem Jarosława – Lechem Kaczyńskim. Pomimo że sondaże dawały przewagę Tuskowi, to Lech wygrał wybory prezydenckie zastępując w październiku 2005 roku na najwyższym urzędzie Aleksandra Kwaśniewskiego (zarejestr. TW „Alek”). Tuż po zwycięstwie Lecha Kaczyńskiego negocjacje załamały się, a ich rzeczywistym powodem było dążenie Platformy do kontroli nad tajnymi służbami i stworzeni rządu w rządzie koalicyjnym.

Platforma w latach 2005-2007 przeszła do twardej opozycji. Wspomagana przez przyjazne media, PO opowiedziała się przeciw właściwie wszystkim, wprowadzanym przez PiS reformom. Wprawdzie formalnie PO głosowała, pod naciskiem opinii publicznej, za ustawami, likwidującą WSI i powołującą Centralne Biuro Antykorupcyjne – nową formację policyjną zwalczając korupcję wśród elity politycznej, to w praktyce zwalczała ich realizację, zwłaszcza rozmontowanie WSI – służby oskarżanej o bliskie związki jej żołnierzy z rosyjskim (a dawniej sowieckim) wywiadem, niejasne powiązania z międzynarodowym, nielegalnym handlem bronią, szereg afer o charakterze gospodarczym. PO opowiedziała się również przeciwko zaproponowanej przez PiS wersji lustracji wymagającej ujawnienia od szeroko zakreślonej grupy społecznej związków ze służbami totalitarnego państwa. Rząd PiS-u był również ostro atakowany za powołanie nowej CBA i za działania jej funkcjonariuszy.

W 2007 roku Jarosław Kaczyński, w odpowiedzi na utratę większości parlamentarnej i kryzys parlamentarny, zaproponował nowe wybory parlamentarne i ta propozycja została przez sejm przyjęta. W przedterminowych wyborach parlamentarnych w październiku 2007 roku zwyciężyła Platforma Obywatelska, uzyskując 45,43% głosów przed Prawem i sprawiedliwością (36,9%), Sojuszem Lewicy Demokratycznej (11,52%) i Polskim Stronnictwem Ludowym (8,91%). 16 listopada 2007 roku powołano nowy rząd koalicyjny Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Tekę premiera objął Donald Tusk, ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna, działacz PO z Dolnego Śląska, ministra obrony narodowej Bogdan Klich (PO), ministra spraw zagranicznych Radosław Sikorski (PO, dawniej PiS), wicepremierem ds. gospodarczych został Waldemar Pawlak (PSL).

9 października 2009 roku, po wybuchu afery hazardowej, w którą zamieszani byli czołowi działacze PO: minister sportu Mirosław Drzewiecki i przewodniczący Klubu Parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski, rywalizujący z Donaldem Tuskiem, Grzegorz Schetyna został zmuszony przez premiera do dymisji ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji i objął przewodnictwo Klubu Parlamentarnego PO na miejsce odwołanego Chlebowskiego. Powołana przez Sejm Komisja śledcza ds. wyjaśnienia afery hazardowej, pracująca pod przewodnictwem posła PO Mirosława Sekuły, doprowadziła do rozmycia i zatuszowania afery.

Kiedy 10 kwietnia 2010 roku w rządowym samolocie wojskowym zginęło 96 polskich wysokich urzędników, przedstawicieli elit politycznej, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką, szef Narodowego Banku Polskiego, kilku najwyższych rangą oficerów wojska polskiego, w tym Szef sztabu i szefowie rodzajów sił zbrojnych, ostatni prezydent RP na uchodźstwie, posłowie, szef Instytutu Pamięci Narodowej, legenda „Solidarności” Anna Walentynowicz obowiązki prezydenckie, zgodnie z konstytucją (chociaż nie bez zarzutów o ich naciąganie), objął prominentny przedstawiciel Platformy Obywatelskiej, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski; człowiek silnie związany z żołnierzami zlikwidowanych WSI, przyjaciel wielu agentów PRL-owskiego wywiadu.

W lipcu Bronisław Komorowski wygrał starcie z Jarosławem Kaczyńskim, bratem poległego prezydenta, i został kolejnym prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej. Na jego miejsce marszałkiem sejmu został Grzegorz Schetyna.

 



Źródło: