Ale to nie koniec fali bankructw. Jak prognozuje Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, do końca roku upadłość ogłosi łącznie 900 przedsiębiorstw. Największe natężenie bankructw jest w branży budowlanej, koksowniczej oraz przetwarzającej ropę naftową. W czołówce bankrutów znajduje się też branża poligraficzna i producentów sprzętu transportowego.
Analitycy KUKE zwracają uwagę, że w sierpniu nie nastąpiło typowe dla tego miesiąca obniżenie liczby upadłości. A opublikowane przez GUS wstępne szacunki dotyczące PKB w II kwartale oraz rentowności netto przedsiębiorstw w I półroczu br. były gorsze nawet od pesymistycznych prognoz, dlatego w tym roku zbankrutować mogą jeszcze setki firm.
Koniem trojańskim gospodarki jest w tej chwili branża budowlana. Ostatnio sądy ogłosiły likwidację Hydrobudowy oraz PNI – spółki w 100 proc. zależnej od Budimeksu. Obie firmy wywróciły się przez skrajnie nierentowne kontrakty. Budimex w obawie o swoje finanse, zaprzestał dalszego wspierania PNI.
Problemy branży budowlanej są tak wielkie jak skala ich inwestycji – ocenia Euler Hermes. Upadłości dotknęły już kilka procent firm działających w branży. Drugie tyle podwykonawców czy dostawców ma w związku z tym problemy z płynnością finansową. Odzyskiwanie należności w branży budowlanej jest trudne, bo firmy w dużym stopniu bazują na wypożyczonym sprzęcie.
Jeśli chodzi o przemysł maszynowy czy motoryzacyjny, to bronią się one jedynie dzięki długotrwałym kontraktom, ale o pogarszającej się sytuacji w tych sektorach świadczą zmniejszające się zamówienia i stany magazynów.
Sklepy i sieci detaliczne znikają w tempie o 60 proc. większym niż przed rokiem. W statystykach pojawiają się też hurtownicy żywności, producenci mebli, firmy transportowe, a nawet kolejowe. W ub. tygodniu sąd ogłosił upadłość OLT Express – największych prywatnych linii lotniczych, finansowanych przez Amber Gold. Wkrótce może dołączyć do tej listy branża medialna. Telewizja Polska ponosi monstrualne straty. Grupa TVN bije rekordy zadłużenia. Agora i inni wydawcy bronią się zwolnieniami grupowymi. Choroba upadłości dotyka też kulturę, rozrywkę i rekreację.
Na skutek bankructw firm w samym tylko sierpniu pracę straciło co najmniej 7,7 tys. osób. Rzeczywista skala dramatu jest zapewne większa – ocenia Euler Hermes. Dane o zatrudnieniu nie są tak często aktualizowane jak dane finansowe, więc ubytek miejsc pracy może być znacznie większy. Upadające dziś firmy jeszcze kilka miesięcy temu przyjmowały ludzi do pracy, aby zdążyć z realizacją kontraktów przed Euro 2012.
