Związana z tzw. grupą Wagnera rosyjska neonazistowska bojówka Rusicz na Ukrainie dopuszcza się okrucieństw; otwarcie nawołuje też do zabijania i torturowania ukraińskich jeńców – zaalarmował brytyjski dziennik "Guardian".
Wiadomość opublikowana 22 września na kanale organizacji Rusicz na Telegramie wzywa do zabijania jeńców "na miejscu". Zbrodnicza organizacja wzywa również do "usuwania części ciała" schwytanych ukraińskich żołnierzy – ujawniają dziennikarze.
"Rusicz, otwarcie neonazistowska grupa, z dużą dozą prawdopodobieństwa działająca w imieniu Kremla, promowała popełnianie zbrodni wojennych w czasie tego konfliktu"
– powiedział Adam Hadley, który kieruje wspieraną przez ONZ londyńską inicjatywą Tech Against Terrorism.
"Mimo twierdzeń Putina działania (bojówki) Rusicz podczas tej (inwazji) pokazują niepokojącą obecność grup neonazistowskich, dopuszczających się okrucieństw w imieniu (rosyjskich władz)" – dodał Hadley.
Zwyrodnialcy z Rusicz, znani z brutalności w Syrii i w wojnie przeciwko Ukrainie w 2014 roku, byli widziani w Donbasie oraz obwodach charkowskim i chersońskim – powiadomił "Guardian", powołując się na ogólnodostępne źródła.
Administracja USA nałożyła w sierpniu sankcje na grupę Rusicz wraz z jej przywódcami Aleksiejem Milczakowem i Janem Pietrowskim.
- Wzywamy inne państwa demokratyczne, by rozważyły nałożenie znaczących sankcji na grupę Rusicz i zbadały, czy odpowiednie byłoby uznanie (tej bojówki) lub grupy Wagnera za organizację terrorystyczną
– powiedział Hadley.
- Sądzimy, że (nałożenie ograniczeń na grupę) Rusicz prawie na pewno znacznie zredukowałoby jej zdolność do koordynacji ataków, werbowania bojowników i szerzenia propagandy przy użyciu platform internetowych i komunikatorów – dodał dyrektor Tech Against Terrorism.
We wpisie grupy Rusicz na Telegramie zawarto szczegółowe instrukcje dotyczące "pozbywania się" wziętych do niewoli ukraińskich żołnierzy. Zalecono mordowanie jeńców i żądanie okupu od ich rodzin w zamian za zwrócenie ciał zabitych. Polecono również, by jeńców nie zgłaszać dowódcom lub zgłaszać ich jako rannych i umierających - przekazał "Guardian".