Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nauczyciel i zwolennik Black Lives Matter nawoływał do zamachu na policjantów, którzy żegnali kolegę

Nauczyciel matematyki z Bronxu trafił niedawno na czołówki gazet po tym, gdy w mediach społecznościowych nawoływał do zamachu na policjantów żegnających kolegę, który zginął na służbie. Teraz twierdzi, że został źle zrozumiany – ale szkoła poinformowała, że nie jest już jej pracownikiem.

Zdjęcie autorstwa Jakayla Toney z Pexels

22-letni Jason Rivera wstąpił niedawno na służbę do nowojorskiej policji, o czym według rodziny miał marzyć od dzieciństwa. 21 stycznia został wysłany do jednego z mieszkań na Harlemie, w którym 47-letni były skazaniec LaShawn McNeil miał bić swoją matkę. Kiedy weszli do jego mieszkania McNeil wyskoczył z sypialni z pistoletem w dłoni i zaczął do nich strzelać. Trzeci policjant, który akurat był w innym pomieszczeniu, zastrzelił go w końcu z broni służbowej, ale Rivera zmarł po kilku godzinach a jego partner Wilbert Mora cztery dni później. 

Śmierć funkcjonariuszy wstrząsnęła nowojorskimi policjantami i mieszkańcami tego miasta. 28 stycznia tysiące osób wyszły na ulice Manhattanu, aby towarzyszyć im w ostatniej drodze. Nauczyciel matematyki w szkole średniej Coney Island Prep Christopher Flanigan opublikował na swoim profilu na instagramie zdjęcie tysięcy oficerów policji stojących na Piątej Alei podczas przejścia konduktu pogrzebowego. 

„5/30/20: terenówka NYPD wjeżdża w tłum protestujących. Idealne warunki na wzajemność”.
- napisał. 

Flanigan odnosił się do głośnego zdarzenia, do którego doszło podczas protestu Black Lives Matter, który miał miejsce 30 maja 2020 roku. W jego trakcie policyjny radiowóz został zatrzymany przez lewicowych aktywistów, którzy przyciskali do jego maski barierkę i rzucali w jego stronę kamieniami, butelkami itp. Na zrobionym przez świadka incydentu nagraniu widać, jak podjeżdża do niego drugi radiowóz, który następnie omija barykadę i powoli przebija się przez tłum. Kilka sekund później kierowca tego pierwszego rusza ostro z miejsca, rzucając kilku najbliższych „aktywistów” na ziemię. 

Nagranie z tego incydentu błyskawicznie rozeszło się po internecie i wywołało furię lewicy. Ówczesny burmistrz Bill de Blasio stwierdzi, że jest niepokojące, ale jakby lewaccy aktywiści nie próbowali otoczyć radiowozu to „nie znaleźliby się w takiej sytuacji”. Niektórzy komentatorzy przypominali też, że tego dnia aktywiści rzucali w stronę radiowozów także koktajlami Mołotowa. Komisarz nowojorskiej policji twierdził, że nie nadużyli siły, ale wydany pod koniec roku przez Departament Śledczy raport stwierdzał, że podczas tłumienia zamieszek Black Lives Matter policjanci wielokrotnie użyli nadmiernej siły, co zdaniem jego autorów świadczyło o ich niedostatecznym wyszkoleniu. 

Wpis Flanigana błyskawicznie rozszedł się po internecie, jego temat podjęło również wiele amerykańskich mediów. Powszechnie odebrano go jako wezwanie do dokonania odwetowego zamachu na zgromadzonych policjantów na wzór tego z Waukeshy, podczas którego zwolennik Black Lives Matter wjechał półciężarówką w paradę świąteczną, zabijając sześć osób, w tym dzieci, i raniąc 62 kolejne. 

Kiedy wybuchł skandal Flanigan powiedział portalowi New York Post, że jego usunięty już wpis został źle zrozumiany. Twierdził, że nie zachęcał do ataku na policjantów a jedynie ostrzegał, że do takiego ataku może dojść. 

„Szanuję NYPD. Nie zachęcam do przemocy. 22-letni oficer policji zamordowany na służbie to odrażająca sytuacja.  Jestem tym zdewastowany. Jestem zdewastowany tym, że jego partner odszedł tydzień później”.
- powiedział dziennikarzom w niedzielę.

Flannigan stwierdził, że usunął ten post z własnej woli po tym, gdy dwóch jego przyjaciół – w tym policjant – spytało go o to, co miał na myśli i stwierdził, że jego wpis może być źle zrozumiany. Internauci odkryli jednak, że wcześniej artykuł o nim napisał lokalny portal NY1.com. Ich artykuł z czerwca 2020 roku opisywał jak Flanigan wystawia wzmacniacz na parapet i daje koncerty gitarowe ku czci osób walczących z pandemią. Portal zacytował jego słowa o tym, że solidaryzuje się z Black Lives Matter, brał udział w ich „protestach” i zdecydował się na dodanie do swojego repertuaru piosenek o mocno politycznym wydźwięku, jak chociażby Killing in the Name of... zespołu RATM. Mało kto uwierzył więc w jego późniejsze tłumaczenia. 

Najwyraźniej nie uwierzyła w nie również jego szkoła. Kierownictwo Coney Island Prep poinformowało wczoraj media, że Flanigan nie jest już ich pracownikiem. „Nie pochwalamy ani nie promujemy przemocy w żadnej formie. Od dzisiaj wieczór pan Flanigan nie jest już zatrudniony w Coney Island Prep” - napisał jej dyrektor Leslie-Bernard Joseph w oświadczeniu - „Nauczyciele i pracownicy Coney Island Prep są sługami publicznymi i jako tacy musimy przestrzegać znacznie wyższych standardów. Pracujemy ciężko, aby służyć młodym ludziom w naszej społeczności i wiemy, że nasi oficerowie policji też to robią, podejmując niezliczone ryzyka, aby nasze miasto było bezpieczne”. 

Warto odnotować, że Flanigan nie jest jedyną osobą, która pożegnała się z pracą przez skandaliczny wpis w mediach społecznościowych o tym pogrzebie. Wcześniej nowojorska aktorka Jacqueline Guzman opublikowała na portalu TikTok nagranie, w którym oburzała się, że policja w związku z przejściem konduktu pogrzebowego zamknęła wiele ulic na Manhattanie. Nazwała też Riverę „cholernym gliną”, który „najprawdopodobniej wykonywał swoją pracę w niewłaściwy sposób”. Fala oburzenia po jej wpisie była tak duża, że reprezentująca ją agencja aktorska poinformowała szybko, że zerwała z nią współpracę.


 

 



Źródło: Niezalezna.pl, NYPost, NY1

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wiktor Młynarz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo