Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Nie boję się ostracyzmu

Wolałbym żyć w zdrowiu i normalnie móc pracować, ale jeśli żyjemy w czasach, w których zagrożona jest wolność słowa i wyrażania poglądów, to trzeba najpierw tym się zająć, żeby młodsi mieli pr

Autor:

Wolałbym żyć w zdrowiu i normalnie móc pracować, ale jeśli żyjemy w czasach, w których zagrożona jest wolność słowa i wyrażania poglądów, to trzeba najpierw tym się zająć, żeby młodsi mieli prawdziwą wolność słowa, a nie iluzoryczną - mówi aktor i reżyser Redbad Klijnstra w rozmowie z Sylwią Krasnodębską.

Wojciech Tomczyk przyznał, że tak pisał sztukę „Bezkrólewie”, żeby żaden teatr nie chciał jej wystawić. Są tu wyraźne odniesienia do katastrofy smoleńskiej. Panu to nie przeszkodziło w tym, żeby podjąć się adaptacji sztuki.
W obecnej sytuacji trudno znaleźć teatr, który chciałby wystawić taką sztukę. Teatry publiczne są w jakiś sposób powiązane i kontrolowane przez władzę, więc siłą rzeczy odbywa się tu jakaś nieformalna cenzura lub autocenzura. Oczywiście pozostaje nadzieja w teatrach prywatnych i produkcjach niezależnych. Na publiczne czytanie w Teatrze Palladium zaprosimy dyrektorów teatrów. Przekonamy się też, jaki jest oddźwięk publiczności.

Co zdecydowało o tym, że zainteresował się Pan „Bezkrólewiem”?
Ta sztuka powinna ujrzeć światło dzienne. Denerwuję się, gdy widzę, że w obiegu jest tylko jedna wersja patrzenia na świat. Uważam, że trzeba pokazywać drugą stronę. „Bezkrólewie” to wartościowa sztuka. Tomczyk jest takim współczesnym Gombrowiczem, który trafnie potrafi opisać to, co nas otacza. Nie znam dziś autora, który potrafiłby tak celnie prześwietlić mechanizmy obecnej władzy.

Udział w takiej sztuce to forma artystycznego samobójstwa. Tekst miażdży władzę, pokazuje posmoleński zatrważający obraz kraju. Pan wchodzi w ten projekt. To odważny gest.
Seryjnego samobójstwa dokonuje się i tak co chwilę na wolności słowa i swobodzie wypowiedzi. Mnie zależy tylko na prawdzie. Jeśli chodzi o Smoleńsk, cały czas nie wiem, co tak naprawdę się stało, a ja chcę to po prostu wiedzieć. Jeśli spotkałby mnie z tego powodu jeszcze większy ostracyzm niż ten, który jest teraz, to zawsze jeszcze mogę pracować w Holandii. Liczę się z tym, ale tym bardziej by to potwierdzało, że jest tak, jak podejrzewam. Mam wielu kolegów, którzy myślą podobnie, ale mają kredyty, rodziny i twierdzą, że nie mogą publicznie wypowiadać tego, co myślą. Wolą milczeć, bo po prostu się boją. Rozumiem to, bo moje środowisko jest bardzo zależne od obecnej władzy. Nie mówię, że ja się nie boję. Wolałbym żyć w zdrowiu i móc normalnie pracować, ale jeśli żyjemy w czasach, w których zagrożona jest wolność słowa i wyrażania poglądów, to trzeba najpierw tym się zająć, żeby młodsi mieli prawdziwą wolność słowa, a nie iluzoryczną. Mam komfort swobody. Od wielu lat świadomie nie jestem na etacie, więc nie zależę od żadnego dyrektora. Mogę podejrzewać, że pewne propozycje się urywają ze względu na moje poglądy, ale trudno.  Nie wyobrażam sobie, żebym nie mógł mówić tego, co myślę. Jako człowiek chcę być wolny, jako artysta muszę być wolny.

Tekst Tomczyka ma wielki potencjał. Liczę na to, że narobią Panowie dużo szumu.
Sztuka jest aktualna, ale nie jest, jak to się mówi, publicystyczna. Mechanizmy, które pokazuje, można by odnaleźć również w Holandii. Ale po pierwsze, nie byłoby problemu z jej wystawieniem, a po drugie, jednak byłaby to metafora. Cieszę się że  tak znakomici aktorzy zdecydowali się czytać „Bezkrólewie” razem z nami. Ewa Dałkowska, Elżbieta Kwinta, Krzysztof Bień, Konrad Bugaj i Darek Chojnacki.



Autor:

Źródło: