Czesław Kiszczak zmarł 5 listopada. Pochowano go w sobotę na prawosławnym cmentarzu na warszawskiej Woli. Jak relacjonował Bartłomiej Graczak, zrobiono to „błyskawicznie i po cichu”, dodawał też, że „do ostatniej minuty nie było wiadomo, gdzie dokładnie zostanie pochowany”. W ceremonii wzięło udział około 30 osób – byli najbliżsi znajomi i rodzina.
Choć dzięki decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej – które odmówiło przyznania zmarłemu miejsca pochówku na terenie Wojskowego Cmentarza na warszawskich Powązkach – udało się uniknąć skandalu, to słowa, które wypowiedziano nad grobem człowieka odpowiedzialnego za wprowadzenie stanu wojennego, niejednego wprawią w zdumienie. „Jestem w szoku” – napisał Graczak, cytując wypowiedź Marii Kiszczak.
– Bóg ci zapłaci za wszystkie krzywdy, którymi niewdzięczny, niegodny Polak ci czynił – mówiła na cmentarzu wdowa po Kiszczaku. – Padają gdzieś tam słowa złe, nienawistne do ciebie. Ludzi pełnych zła, zakłamanych – dodawała.

fot. Tomasz Adamowicz
Jeszcze bardziej zaskakującą wypowiedź przywołał inny reporter telewizji Republika – Piotr Pawelec.
– powiedziała żona zmarłego.Zakazałeś użycia broni w kopalni „Wujek”. Nie wydałeś żadnego rozkazu użycia broni. Twoje bohaterskie czyny zostaną odkryte
Słowa te szokują wyjątkowo, bo nie kto inny jak Czesław Kiszczak kierował MSW w grudniu 1981 roku, kiedy m.in. pacyfikowano protesty w kopalniach „Manifest Lipcowy” oraz „Wujek”.
W 2015 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie skazał go prawomocnie za wprowadzenie stanu wojennego. Wcześniej – w 2012 roku – usłyszał wyrok dwóch lat w zawieszeniu wydany przez sąd pierwszej instancji za kierowanie „związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, który nielegalnie wprowadził stan wojenny”.