System bankowy w Polsce miał być stabilny, a liczba udzielonych kredytów walutowych miała nie zagrażać gospodarce. Toksyczne kredyty okazują się jednak groźniejsze od tego, co wmawiają nam rządzący. Komisja Nadzoru Finansowego najwyraźniej musiała coś zrobić, by chronić banki przed ryzykiem upadłości. Posiadają one bowiem nadmiar kredytów, których wysokość jest wyższa od zabezpieczeń, tj. od wartości mieszkań zakupionych za pieniądze banków. Na razie nie widać poprawy sytuacji na rynku, by zniwelować te różnice: ani ceny mieszkań nie wzrastają, ani nie rosną pensje, które byłyby gwarantem spłaty przez klientów zaciągniętych długów.
W grupie banków, które będą zmuszone podnieść swoje kapitały, są zarówno te notowane na giełdzie, jak też funkcjonujące poza nią. – To będzie konkretna kwota, którą banki będą musiały pokryć dodatkowym kapitałem – oświadczył Wojciech Kwaśniak. Będzie ona różna dla poszczególnych banków i zależna od tego, „jakie apetyty miały banki na ryzyko”. Dostaną bufory, dla niektórych kosztowne – przestrzegł wiceszef KNF. Będą na pewno takie banki, którym nałożenie wymogów kapitałowych uniemożliwi wypłacenie dywidendy za 2014 r. Niektóre jeszcze nie podzieliły dywidendy za ubiegły rok. KNF w najbliższym czasie poda szczegóły co do wymogów kapitałowych.
Wojciech Kwaśniak przestrzegł jednocześnie, że banki działające w grupach międzynarodowych nie wykpią się od przeprowadzenia indywidualnych planów naprawczych. – Nie będzie zgody polskiego nadzoru na to, by polski podmiot giełdowy o znaczącym udziale nie przeprowadził indywidualnego planu naprawy. Chcę, by to jasno brzmiało, bo niektórzy mają nadzieję, że plan grupowy załatwi ich problem – ostrzegł Wojciech Kwaśniak. Plan grupowy zakłada, że celem nadrzędnym jest interes całej grupy, a nie poszczególnych banków działających w ramach jednej grupy kapitałowej. W takiej sytuacji dopuszcza się możliwość poświęcenia jednej ze spółek dla korzyści większości.
Wreszcie Komisja Nadzoru Finansowego ustami Wojciecha Kwaśniaka przyznała, że działające w Polsce banki z kapitałem zagranicznym często oferowały usługi, które w ich macierzystych krajach były już zakazane! Przypomniał, że kredyty walutowe przyszły do Polski z Austrii, gdzie wdrażano np. procedurę mediacji przy tych kredytach. – W Polsce nie przeprowadził tego żaden bank, włącznie z bankiem w 100 proc. zależnym od banku austriackiego – zaznaczył. Pytanie zatem, gdzie była Komisja Nadzoru Finansowego, kiedy toksyczne kredyty były wprowadzane na polski rynek? Teraz zamiast bronić banków, czas najwyższy zająć się ich ofiarami i raz na zawsze pozbyć się toksycznych kredytów. Nawet nakazując odgórne ich przewalutowanie.