Początkowo dziennikarze wyśledzili, że na wyjazdowe posiedzenia rządu dowożone są meble prosto z Warszawy. Najczęściej w ślad za ministrami i premier Kopacz jeździły stoły i krzesła. Gdy przedstawiciele mediów zaczęli zastanawiać się nad sensem i kosztami całego przedsięwzięcia, w międzyczasie wyjaśniła się tajemnica pochodzenia rządowych mebli.
Serwis bezprawnik.pl ustalił, że meble zabrano z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Okazuje się zatem, że za wykorzystanie mebli Rada Ministrów najprawdopodobniej nie musi ponosić żadnych dodatkowych opłat. Efektem ubocznym wożenia mebli w ślad za Ewą Kopacz i jej ministrami jest utrudnienie posiedzeń Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Jednocześnie serwis zwraca uwagę na jeszcze jeden, niezwykle istotny aspekt całej sprawy:
Nie dość, że regularne pozbawianie pracowników RCB stołów i krzeseł z ich głównej sali konferencyjnej utrudnia codzienną pracę, to na domiar złego naszpikowanie rozmaitą aparaturą i pluskwami mebli, które obecnie są w trakcie tournée po kraju, nie jest szczególnie trudnym zadaniem. Służby kontrwywiadowcze będą musiały solidnie się napocić, by po powrocie mebli na ich właściwe miejsce zagwarantować, że spotkania w RCB (w tym Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego) odbywają się bez dodatkowych słuchaczy – czytamy na łamach serwisu bezprawnik.pl.