Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Zobacz, co robią władze Warszawy, aby Gronkiewicz-Waltz nadal rządziła

Do referendum ws.

Autor:

Do referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz zostało już zaledwie kilka dni, a mieszkańcy Warszawy wciąż informują o braku odpowiednich informacji dotyczących rozmieszczenia lokali wyborczych, w których można oddawać swój głos. Z uzyskanych przez radnego PiS Dariusza Lasockiego informacji wynika, że aby obwieszczenia mogły, wzorem lat ubiegłych, znaleźć się na przystankach autobusowych, powinien wystąpić o zgodę do ZTM Warszawa Jarosław Jóźwiak – określany mianem „prawej ręki Hanny Gronkiewicz-Waltz”

Zgodnie z treścią uchwały Rady Warszawy o zasadach korzystania z przystanków komunikacji miejskiej , właścicielem lub zarządzającym znaczną większością przystanków komunikacyjnych w stolicy jest m.st. Warszawa. Okazuje się, że w przeciwieństwie do praktyki z lat ubiegłych, na przystankach nadal nie ma informacji o lokalizacji komisji, w których mieszkańcy Warszawy mogą głosować w referendum. Okazuje się, że zgodnie z informacją Ratusza to Jarosław Jóźwiak (wiceszef Gabinetu Prezydent Warszawy) powinien wystąpić do ZTM Warszawa o zgodę na zamieszczenie stosownych obwieszczeń.

Na brak odpowiedniej informacji na przystankach zwrócił uwagę warszawski radny PiS Dariusz Lasocki. W rozmowie z portalem niezalezna.pl potwierdza on, że z informacji uzyskanych bezpośrednio w Urzędzie Dzielnicy Praga-Południe wynika, że informacje o lokalach wyborczych nie zostaną tam rozmieszczone, ponieważ nie ma na to zgody.
 
- Uzyskałem informację, że nie ma zgody zarządcy przystanków, aby tego typu informacje się tam pojawiły. To zastanawiające, ponieważ regularnie przy każdych wyborach tego typu ogłoszenia na przystankach się pojawiały, a wyborcy mogli dzięki nim mogli się odpowiednio zlokalizować. Brak tych ogłoszeń jest pozbawieniem wszystkich wyborców podstawowej informacji o tym, gdzie można oddać swój głos w referendum
– tłumaczy w rozmowie z portalem niezalezna.pl stołeczny radny Dariusz Lasocki.

Okazuje się, że wiele osób cały czas nie wie, gdzie należy pójść, aby zagłosować. Sytuacja jest o tyle poważna, że informacja o rozmieszczeniu lokali wyborczych nie jest informacją partyjną lecz administracyjną, a władze mają obowiązek poinformować o tym mieszkańców miasta.

- Jeżeli te informacje się potwierdzą, a mówił o tym zajmujący się tym  urzędnik z urzędu, to należy się zastanowić gdzie w ogóle te ogłoszenia wiszą. Wygląda na to, że Ratusz łapie się każdego możliwego fortelu. Jak dobrze wiemy, w przypadku wyborów samorządowych, wyborów do europarlamentu, czy prezydenckich, za każdym razem takie obwieszczenia na przystankach się pojawiały. Należy się zastanowić dlaczego nie ma ich teraz. Nasze obawy dotyczące obstrukcji stołecznego Ratusza w sprawie referendum najwyraźniej znalazły właśnie potwierdzenie – tłumaczy radny Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Lasocki.

Autor:

Źródło: twitter.com,niezalezna.pl