Jak pisaliśmy już na łamach portalu niezalezna.pl do jednej z większych wpadek w historii Igrzysk Olimpijskich doszło w tunelu w okolicach Kremla. Gdy biegnący z pochodnią Szawarsz Karapietian (słynny rosyjski sportowiec, medalista w pływaniu z płetwami) zauważył, że pochodnia z olimpijskim ogniem zgasła przez chwilę biegł jeszcze niewzruszony, później jednak zaczął wykonywać rozpaczliwe gesty.

Z opresji 60-letniego sportowca uratował jeden z pilnujących trasy sztafety funkcjonariuszy, który po prostu odpalił pochodnię własną zapalniczką. Choć w historii Igrzysk Olimpijskich kilka razy gasł ogień olimpijski, takiej sytuacji jeszcze nie było. W Rosji olimpijskie pochodnie gasną notorycznie.
Tym razem sytuacja powtórzyła się dwa razy tego samego dnia, a wszystko pokazały telewizyjne kamery. Najpierw ogień zgasł na chwilę przed tym, jak od pochodni miała zostać odpalona kolejna przy zmianie sztafety. Po trwającej chwilę walce z pochodnią udało się wreszcie na nowo rozpalić płomień. Z kolei na innym filmie udostępnionym w internecie widać jak z powodu zgaśnięcia pochodni cała sztafeta została wstrzymana. Z pomocą przyszli ochroniarze, którzy podmienili pochodnie i wręczyli zaskoczonemu biegaczowi nową, tym razem już płonącą.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w związku z Olimpiadą w Soczi Rosjanie chwalili się, że ich pochodniom nie straszne są żadne warunki atmosferyczne. W kampanii propagandowej przekonywali, że pochodnia nie zgaśnie nawet pod wodą i w kilkudziesięciostopniowym mrozie.
