Pan premier skarżył się publicznie, że jego bezrobotna małżonka jest zmuszona ubierać się za partyjne pieniądze, więc pomocna – jak zwykle – niemiecka Polonia (jej spora część) pośpieszyła ponownie z pomocą, wysyłając na adres premiera RP paczki z ubraniami.
Hamburska Polonia także stanęła na wysokości zadania, chociaż – jak napisała w liście do Donalda Tuska paczka jest skromna, tak samo jak skromne są ich możliwości finansowe.

„Zawsze jesteśmy gotowi wesprzeć premiera i rząd w trudnych czasach” – zapewniła nas Ewa z Hamburga, natomiast Basia dodała, że jest rzeczą zrozumiałą, iż Polacy mieszkający zagranicą pragną w ramach swoich możliwości wesprzeć pana premiera w jego trudnej i odpowiedzialnej pracy dla dobra wspólnego.
Jak udało się nam dowiedzieć, Klub Gazety Polskiej w Hamburgu przyłączając się do akcji „odzieżowego wsparcia” dla premiera i jego rodziny, obecnie czeka na sugestie z Urzędu Kanclerskiego, co pan premier poza ubraniem potrzebuje najbardziej.

- Natychmiast, gdy dowiedzieliśmy się o ubóstwie w Polsce, postanowiliśmy zareagować. Biedny premier, biedna premierowa, nie mają co na siebie włożyć – mówił nam w sobotę Józef Galiński, szef Klubu Gazety Polskiej Berlin Brandenburg.
- W tej sytuacji Kluby nie mogły pozostać bierne i obojętne. Uważamy, że każdy kto może, powinien wspierać premiera w tych ciężkich czasach – dodaje Anna Mansfeld-Śląski z KGP Berlin II.
- Powodowani solidarnością z Polakami, zasmuceni biedą, w jakiej przyszło żyć rodzimemu rządowi, postanowiliśmy go wesprzeć. To pierwsza paczka, inaugurująca akcję, bo zbiórka trwa. Poza członkami klubów, także Niemcy spontanicznie się zrzucali na zorganizowanie wsparcia dla premiera – opowiada mecenas Stefan Hambura, który także dołożył się do kupna garnituru Donaldowi Tuskowi.