Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Musimy zbudować przeciwwagę dla osi Berlin–Moskwa

Zachód zostawił Ukrainę samą sobie. Postawa unijnych polityków pokazuje, że górę wzięła stara zasada, iż nieważne, z kim się robi interesy, byle wyjść na swoje.

fangol/sxc.hu
Zachód zostawił Ukrainę samą sobie. Postawa unijnych polityków pokazuje, że górę wzięła stara zasada, iż nieważne, z kim się robi interesy, byle wyjść na swoje. Z jednej strony Zachód oburza się na łamanie praw człowieka na Ukrainie i prorosyjski kurs elity rządzącej, a z drugiej czerpie profity z inwestycji ukraińskich oligarchów na terenie UE – z Ihorem Wasyniukiem, ukraińskim parlamentarzystą związanym z Ogólnoukraińskim Zjednoczeniem Batkiwszczyna, rozmawia Wiktor Potocki


Po wyborach parlamentarnych na Ukrainie mapa polityczna uległa sporym zmianom. Laikowi trudno się czasem zorientować, kto jest kim i jaką opcję ideologiczną reprezentuje. Kto obecnie działa z ramienia ukraińskiej opozycji?

Dzisiejsza opozycja na Ukrainie to przede wszystkim trzy największe partie obozu demokratycznego. Mam na myśli Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Batkiwszczyna i partę Swoboda oraz Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform Witalija Kliczki. Na czele Batkiwszczyny, będącej ponadpartyjnym ugrupowaniem politycznym, stoi przebywająca nadal w więzieniu Julia Tymoszenko. W dowód solidarności z Tymoszenko sześciu liderów ukraińskich partii politycznych zrezygnowało w pewnym momencie ze swoich ambicji politycznych i samodzielnego działania, łącząc się w jedno ugrupowanie pod szyldem Batkiwszczyny. Członkowie tego opozycyjnego bloku reprezentują poglądy proeuropejskie, nakierowane na integrację Ukrainy z państwami UE i demokratyzację struktur państwa.

Ukraińska opozycja liczy obecnie blisko 200 parlamentarzystów. Pozostali to przedstawiciele Partii Regionów, komuniści oraz politycy bezpartyjni. Przy czym należy wyraźnie zaakcentować – rewelacyjny wynik Partii Regionów nie wziął się z powietrza, ale był możliwy wyłącznie dzięki licznym fałszerstwom wyborczym. Wysokie poparcie uzyskane w ostatnich wyborach przez tę partię trzeba postrzegać przez pryzmat wielu czynników, które przygotowały grunt pod wygraną. Partia Regionów już w trakcie kampanii wyborczej sprawowała kontrolę nad przestrzenią informacyjną. Jednocześnie, patrząc na wynik ostatnich wyborów z pewną przekorą, można go uznać za porażkę reżimu Janukowycza. Dość liczna reprezentacja opozycjonistów w parlamencie uniemożliwi bowiem Partii Regionów przeforsowanie planowanych zmian w ukraińskiej konstytucji. Zmian, które jeszcze silniej ukonstytuowałyby jej nieograniczoną władzę w państwie.

Na czym teraz najbardziej zależy opozycji?

W pierwszej kolejności jest to usunięcie z urzędu prezydenta Wiktora Janukowycza. Chcemy wszcząć stosowną procedurę. To będzie pierwszy krok, by odsunąć reżim od władzy i wypuścić z więzień jego zakładników politycznych, takich jak Julia Tymoszenko i wielu innych. Kwestie nie mniejszej wagi to problemy ze stacjonowaniem rosyjskiej floty czarnomorskiej na Ukrainie i możliwość wprowadzenia w regionach drugiego po ukraińskim języka urzędowego. Przedstawiciele opcji demokratycznych utrzymują kurs rozwoju państwa w zgodzie z europejskimi standardami, zwłaszcza w kwestii ustawodawstwa. Jeszcze na wstępnym etapie planuje się przeforsować w parlamencie zapisy ponad stu ustaw, które powinny trwale przemeblować struktury i porządek państwa, jaki wdrożono na Ukrainie w ostatnich trzech latach. Ze względu na fakt, że Partia Regionów nie będzie miała w tej kadencji tak silnej pozycji jak w poprzedniej, liczymy na postępy w sprawach, które uznajemy za priorytetowe. Opozycja nie zamierza się jednak poruszać w obrębie suchej dialektyki ustawodawczej, pomysł na zmiany jest wielopłaszczyznowy i będzie dotyczył również takich kwestii jak zwalczanie korupcji i zapewnienie Ukrainie bezpieczeństwa energetycznego.

W otoczeniu prezydenta Janukowycza nie brakuje skorumpowanych osobników. Odkąd przejął on władzę, budżet państwa zamienił się w kasę zapomogową dla wąskiej grupy znajomych i rodziny prezydenta. W internecie jest mnóstwo artykułów na ten temat. Wystarczy powiedzieć, że poziomem korupcji Ukraina dorównuje państwom afrykańskim. Osobnym tematem jest bezpieczeństwo energetyczne. Pamiętam, jakie pomysły na energetyczne uniezależnienie się od Rosji mieli inicjatorzy Pomarańczowej Rewolucji i ubolewam, że wszystkie te plany spełzły na niczym, a Ukraina brnie w coraz większą zależność od Moskwy i Gazpromu.

Ale nie zaprzeczy Pan przecież, że opozycja miała dwa lata na przeforsowanie swoich projektów. Od Pomarańczowej Rewolucji do przegranych w 2010 r. wyborów stery władzy znajdowały się w rękach opozycji.

To nie było do końca tak, jak pan sugeruje. Obecni liderzy opozycji nie odgrywali w tamtym czasie pierwszoplanowej roli na ukraińskiej scenie politycznej. Poza tym, abstrahując od błędów popełnionych zarówno przez prezydenta Wiktora Juszczenkę, jak i premier Julię Tymoszenko, trzeba pamiętać, że Ukraina miała i ma do czynienia z Rosją – potężnym i doświadczonym graczem, realizującym nieprzerwanie swoje ambicje mocarstwowe. Jak się jest w potrzasku, to trudno manewrować i sytuacji wcale nie zmienia fakt, że walka toczy się na własnym terenie. Poruszam ten temat, ponieważ nie jest on mi obcy. Przez pewien czas byłem wiceszefem zarządu narodowego operatora energetycznego i pamiętam, jak było trudno. Ale problem nie zamyka się i nie kończy na zakleszczeniu energetycznym, jest jeszcze aspekt geopolityczny. Nie oszukujmy się, Zachód przyzwolił Rosji na odzyskanie jej dawnej strefy wpływów. Słowa o niepodległości i potrzebie walki o niezależność, padające z ust zachodnich polityków, są krzepiące i słuszne, ale nie zmieniają faktu, że Ukrainę zostawiono dziś na pastwę jej ambitnego sąsiada, podobnie jak wcześniej Gruzję. Z ciężkim sercem śledzę wiadomości o kolejnych aresztowaniach ludzi, którzy latami ściśle współpracowali z Micheilem Saakaszwilim. A tam to już staje się normą. Niemal co tydzień kogoś zatrzymują. Wiele osób, czując zbliżające się niebezpieczeństwo, wybrało emigrację. Postawa unijnych polityków pokazuje, że górę wzięła stara zasada, iż nieważne, z kim się robi interesy, byle wyjść na swoje. Najgorsze jest jednak to, że np. obecność unijnych obserwatorów na ostatnich wyborach jeszcze uwiarygodniła reżim Janukowycza, ponieważ na podstawie raportów europejskich wysłanników wybory uznano za demokratyczne. Mimo że było oczywiste, iż ich przebieg był daleki od demokratycznych standardów. Z jednej strony Zachód oburza się na łamanie praw człowieka na Ukrainie i prorosyjski kurs elity rządzącej, a z drugiej czerpie profity z inwestycji ukraińskich oligarchów na terenie wspólnoty i w rajach podatkowych. W samym tylko 2012 r. z Ukrainy „wypompowano” ponad 50 mld dolarów.

Jak Pan ocenia obecną współpracę polsko‑ukraińską?

Szczerze? Od kilku lat nie widzę żadnej współpracy między Polską a Ukrainą. Za kadencji prezydentów Wiktora Juszczenki i śp. Lecha Kaczyńskiego też nie układała się ona wzorowo, ale obaj przywódcy przynajmniej wypracowali wspólne stanowisko co do polityki zagranicznej i bezpieczeństwa energetycznego. Wiem jednak, że Ukraina cieszy się sympatią wielu polskich polityków, którzy przejawiają osobistą inicjatywę w kwestii polepszania wzajemnych relacji między naszymi państwami. Ludzie ci często działają na skalę międzynarodową. Generalnie, stosunki polsko‑ukraińskie to temat złożony, ale jedno jest bezsporne: Polska i Ukraina powinny budować w Europie wspólny front, zwłaszcza gospodarczy, będący przeciwwagą dla osi Moskwa–Berlin. Przeprowadzenie z ominięciem naszych państw gazociągów Nord Stream, a wkrótce i South Stream stawia nas w podobnym położeniu. Z tej perspektywy niezwykle palącym wyzwaniem staje się ścisła współpraca energetyczna. Zwłaszcza w obliczu działań antyłupkowego lobby, które z wielką determinacją utrudnia wyrwanie się spod kurateli Gazpromu. Jestem zdania, że Polska i Ukraina powinny dać odpór tym szkodliwym manewrom i wspólnymi siłami poszukiwać alternatywnych źródeł energii.

Ihor Wasyniuk – ukraiński polityk i parlamentarzysta. Znany na Ukrainie jako organizator akcji w obronie języka ukraińskiego po przyjęciu ustawy dającej możliwość wprowadzania języka rosyjskiego jako urzędowego w poszczególnych regionach Ukrainy. W latach 2005–2006 wiceprezes w zarządzie narodowego operatora energetycznego Naftogaz Ukraina. Zdecydowane stanowisko ówczesnego zarządu w relacjach z Gazpromem doprowadziło do ostrego konflikt między Ukrainą i Federacją Rosyjską (doszło wówczas do tzw. pierwszej wojny gazowej). Ihor Wasyniuk został wybrany do ukraińskiej Rady Najwyższej z ramienia Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia Batkiwszczyna w centralnych dzielnicach miasta Lwowa.

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wiktor Potocki
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo