Przed wejściem do sali oskarżony przyznał, że czuje strach. Powiedział również, że "nagrabił sobie w wymiarze sprawiedliwości i teraz musi temu stawić czoła". Pytany czy żałuje, że założył stronę, odpowiedział, że nie i jeszcze raz potwierdził, że miała ona jedynie charakter satyryczny i nie miała nikogo obrażać. Robert F. zwrócił uwagę, że w internecie istnieje wiele stron, w jego przekonaniu jeszcze gorszych, obrażających znane osoby.
Przed rozpoczęciem rozprawy prokuratura wniosła o wyłączenie jej jawności, bo może dojść do narażenia dobrych obyczajów i ze względu na interes prywatny prezydenta. Odrzucenia wniosku domagała się obrona. Sąd przychylił się jednak do zdania prokuratury i wyłączył jawność. Zdaniem obrony jest to obawa przed ośmieszeniem się prokuratury wobec społeczeństwa. Obrona uważa, że sprawa jest bulwersująca i opinia publiczna powinna móc ją ocenić.
Na łamach serwisu Antykomor.pl publikowane były materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim, różnego rodzaju fotomontaże oraz zbiór wpadek i gaf. W maju ub. roku na zlecenie prokuratury w Tomaszowie Mazowieckim, w związku ze śledztwem dotyczącym znieważenia głowy państwa do mieszkania twórcy strony weszli uzbrojeni funkcjonariusze ABW i zabezpieczyli jego laptop oraz nośniki danych. Wówczas wielu komentatorów zwracało uwagę, że akcja ABW była zamachem na wolność słowa.
Twórca serwisu Antykomor.pl tłumaczył, że strona ma charakter wyłącznie satyryczny i w tym kontekście powinna być odbierana. W związku z akcją ABW Robert F. złożył nawet zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nadużycia władzy przez ABW, jednak prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Prokuratura nie poprzestała na postawieniu Robertowi F. zarzutów znieważenia Bronisława Komorowskiego. 26-latek został także oskarżony o fałszowanie dokumentów i posługiwanie się nimi oraz o posługiwanie się cudzym dowodem osobistym. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.

