salon paryski
Matki straszyły nią cnotliwe córki
Delfina Komar była dziewczyną piękną, inteligentną i uzdolnioną. Osiemnastoletnią pannę rodzice wydali za najbogatszego człowieka w kraju – Mieczysława Potockiego, pana na Tulczynie. Potocki był nie tylko bogaty, ale i chorobliwie skąpy, zazdrosny i gwałtowny. Podobno matka Zofia wyznała mu kiedyś, że jest synem gwałciciela Caracolli, który napadł na nią w czasie podróży poślubnej w Wenecji. Delfina szybko zrozumiała, jak ciężki charakter ma jej mąż. Potocki marzył o męskim potomku, tymczasem rodziły się im tylko córki, które umierały w niemowlęctwie. Pamiętniki epoki przekazują nieszczęsny los młodej żony: dręczenie, wyzwiska, publiczne rękoczyny, przetrzymywanie pod zamknięciem w domu, głodzenie. Wreszcie miarka się przebrała i kobieta uciekła z domu. Małżeństwo unieważniono, a Mieczysław musiał do końca życia wypłacać Delfinie pensję 100 tysięcy franków rocznie.