ministra
„Ministra” i „gościni” to jeszcze nic! Czas na... „rektorę” i „dziekanę” na uczelniach. To się dzieje!
Choć brzmi to jak kiepski żart, niestety nim nie jest. Poprawna politycznie nowomowa wkrada się do kolejnych sektorów naszego życia. Jakiś czas temu o feminatywach (żeńskich odpowiednikach m.in. nazw funkcji i stanowisk) zrobiło się głośno za sprawą pewnej „ministry” oraz posłanki, która twierdziła, że jest „gościnią” telewizyjnego programu publicystycznego. Po tak przygotowanym gruncie, za ciosem postanowiły iść... uczelnie. Rektora lub rektorka, dziekana lub dziekanka, kierownik lub kierowniczka katedry – żeńskie formy m.in. funkcji uczelnianych wprowadziła do swojego statutu Akademia Sztuki w Szczecinie. „To kwestia, która od dawna pojawiała się w dyskusjach” – tłumaczy jeden z pomysłodawców zmian.