kroczące miasta
Zimna wojna i kroczące miasta
W samym szczycie zimnej wojny, kiedy świat zbroił się na potęgę i myślano, że wkrótce wybuchnie III wojna światowa ze śmiercionośnym użyciem atomu, architekci zastanawiali się jak ocalić społeczeństwo i czy architektura może wrócić do idei miasta-twierdzy. Pod zupełnie niewinnie wyglądającymi budowlami jak bloki mieszkalne, szkoły czy przedszkola organizowano schrony o grubych betonowych ścianach i potężnych żelaznych włazach. W Polsce pozostało wiele przykładów takiego budownictwa i często obecni lokatorzy bloków z lat 50. i 60. XX wieku już nie pamiętają, dlaczego ściany ich piwnic mają pół metra grubości. Z kolei popularne szkoły zw. tysiąclatkami były zaprojektowane tak, że można było je w ciągu kilku dni przekształcić w samodzielne szpitale. Tymczasem po drugiej stronie „żelaznej kurtyny” powstał inny projekt – miasto, które mogło się poruszać, by szukać ostatniego bezpiecznego miejsca na ziemi.