We wtorkowym artykule Politico opisuje zakulisowe spory, coraz bardziej narastające w Europejskiej Partii Ludowej - grupie, w której zrzeszeni są europosłowie Koalicji Obywatelskiej.
To właśnie polscy politycy najgłośniej zaczęli otwarcie krytykować Manfreda Webera, szefa grupy EPP. Za co? Powodem niezadowolenia europosłów KO jest coraz częstsza współpraca partii z ugrupowaniami prawicowymi.
- Te grupy są niewiarygodne i nie cenią tego, co jest najlepsze dla Europy. Ostatecznie są przeciwko wszystkiemu, w czym Europa wydaje się silniejsza, lepiej zorganizowana… po co współpracować z nimi w drobnych sprawach?
- pyta w rozmowie z Politico Andrzej Halicki.
- Tradycyjny sojusz między Socjalistami i Demokratami, liberalną grupą Renew oraz Zielonymi z EPP powinien być „centrum naszego Parlamentu” i koalicją dostarczającą „odpowiedzi” Europejczykom. […] EPP nie może polegać na skrajnej prawicy w ważnych sprawach politycznych - dorzuca wiceszef EPP.
Pytany, czy polska delegacja poprze drugą kadencję Webera na czele EPP na nadchodzącym kongresie w Walencji, Halicki odparł krótko:
„na razie nie widzę alternatywy”.
Weber szuka większości wśród prawicy
Portal odnotowuje, że Weber chętnie prowadził dialog szczególnie z Braćmi Włochami, partią wchodzącą w skład Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ale współpracował też z Patriotami dla Europy (w ich skład wchodzą europosłowie z Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka) czy Europą Suwerennych Narodów (w ich skład wchodzą europosłowie z Nowej Nadziei Sławomira Mentzena).
O tej współpracy nie chce mówić rzecznik Webera: „EPP pozostaje zaangażowana w budowanie stabilnej większości z S&D i Renew. Bycie „proeuropejskim, proukraińskim i za praworządnością” to podstawowe zasady współpracy EPP”.
Politico przypomina ostatnią wpadkę EPP podczas komisji środowiska z ubiegłego tygodnia. Mimo jasnego wskazania Webera, by nie przegłosowywać kolejnych grantów dla organizacji klimatycznych, „za” przekazaniem środków głosowali członkowie EPP z Holandii, Grecji i Bułgarii.