Zarząd Twittera poinformował, że od piątku blokuje w Turcji część postów przed dzisiejszymi wyborami. Zdaniem krytyków firmy ustąpiła ona pod presją tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który walczy o reelekcję i stara się blokować media społecznościowe - przekazuje "Washington Post".
Zarząd firmy napisał na Twitterze po turecku i angielsku, że "podjął działania, by ograniczyć dostęp do pewnych treści w Turcji".
[polecam:https://niezalezna.pl/484746-rozpoczely-sie-wybory-parlamentarne-i-prezydenckie-w-turcji'
Ta decyzja ponownie stawia pod znakiem zapytania kontrowersyjną politykę Elona Muska, właściciela Twittera, dotyczącą publikowanych treści i swobody wypowiedzi - komentuje dziennik.
Waszyngtoński bloger Matt Yglesias napisał w sobotę tweeta, w którym poinformował, że "turecki rząd poprosił Twittera o ocenzurowanie jego rywali tuż przed wyborami i Elon Musk się do tego zastosował".
Musk odpowiedział własnym wpisem, w którym oznajmił, że "wybór jest między zdławieniem całego Twittera a ograniczeniem dostępu do niektórych tweetów".
"WP" przypomina, że Erdogan doprowadził do sytuacji, w której większość tradycyjnych tureckich mediów jest kontrolowana przez państwo, a teraz szef państwa stara się rozprawić z mediami społecznościowymi.
"Economist" napisał, że wybory prezydenckie w Turcji to najważniejsze głosowanie w tym roku i ocenił, że jeśli coraz bardziej dążący do autokracji Erdogan straci władzę, to powinno być to źródłem nadziei dla demokratów we wszystkich krajach.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan musi odejść - podkreślił brytyjski tygodnik