Tego typu wypowiedzi, które w rozumieniu niemieckiego prawa objęte są zasadą wolności słowa, w Turcji mogą stać się powodem wszczęcia postępowania karnego
- podkreślono w wytycznych zamieszczonych we wtorek po południu na stronie internetowej resortu.
W pojedynczych przypadkach za wystarczający powód może zostać uznane "podanie dalej" lub "polubienie" wpisu innej osoby o niewłaściwej zdaniem władz tureckich treści - ostrzegło niemieckie MSZ.
Należy zakładać, że nieoficjalne komentarze zamieszczane w mediach społecznościowych są zgłaszane tureckim organom ścigania za pomocą anonimowych donosów
- dodano.
Resort dyplomacji podkreślił, że w przypadku procesu za "zniesławienie prezydenta" Turcji lub "szerzenie propagandy na rzecz organizacji terrorystycznej" grożą kary kilku lat więzienia, a do zatrzymania może dojść na podstawie podejrzenia, że dana osoba jest powiązana z ruchem Fethullaha Gulena, którego Ankara oskarża o zorganizowanie udaremnionego puczu z 2016 roku.
Niemieckie MSZ odniosło się również do sprawy odmowy wjazdu, udzielanej przez Turcję niektórym obywatelom RFN.
Co do zasady przyczyny takiej odmowy nie są podawane, nie można jednak wykluczyć związku z anonimowymi donosami. Należy stwierdzić, że wysoki odsetek osób, którym odmówiono wjazdu, to osoby pochodzenia kurdyjskiego lub turecko-alewickiego
- wskazano.
W lipcu 2017 roku władze Niemiec wydały już zalecenia dla swoich obywateli podróżujących do Turcji. Była to reakcja na zatrzymanie w Turcji niemieckiego obrońcy praw człowieka Petera Steudtnera, a zarazem - jak pisze agencja dpa - rdzeń nowej, twardszej polityki Berlina wobec Ankary.
Od udaremnionego zamachu stanu w Turcji z lipca 2016 roku do lipca ubiegłego roku nad Bosforem zatrzymano ponad 20 obywateli RFN. W opinii niemieckiego rządu zatrzymania te nastąpiły z powodów politycznych.
Niemcy nieznacznie złagodziły wskazania dla podróżnych, gdy latem br. władze Turcji zniosły obowiązujący od nieudanego puczu stan wyjątkowy.
Turcja jest dla Niemców jednym z ulubionych miejsc spędzania urlopu.