147 osób pozostaje zaginionych.
Akcja ratunkowa koncentruje się przede wszystkim na poszukiwaniu ludzi, którzy mogli przeżyć katastrofę. Ale jak dotąd nikt nie został wyciągnięty żywy spod zwałów betonu i poskręcanego metalu - informuje Reuters. Przedstawiciele lokalnych władz wciąż jednak mają nadzieję, że ktoś przeżył.
Wcześniej ratownicy mówili o znalezieniu pod gruzami kilku pustych przestrzeni, gdzie teoretycznie mogli przeżyć ludzie. Ze względu na stopień skomplikowania operacji i jej niebezpieczeństwo, wymaga ona wiele czasu.
Choć 147 osób jest uważanych za zaginione, nie musi to oznaczać, że wszyscy byli w budynku w chwili zawalenia. Wielu mieszkańców apartamentowca to obcokrajowcy, głównie z krajów Ameryki Południowej, co może tłumaczyć brak odzewu na próby skontaktowania się z niektórymi z nich.
Śledczy jeszcze nie stwierdzili, co spowodowało, że prawie połowa 40-letniego apartamentowca Champlain Towers South runęła 24 czerwca we wczesnych godzinach rannych, gdy mieszkańcy jeszcze spali.
Ale raport inżyniera z 2018 roku dotyczący 12-piętrowego kompleksu liczącego 136 mieszkań, przygotowany przed procesem ponownej certyfikacji bezpieczeństwa budynku, wykazał niedociągnięcia konstrukcyjne, które są teraz przedmiotem dochodzenia. Jeszcze w kwietniu ostrzegano mieszkańców, że poważne uszkodzenia betonu zidentyfikowane przez inżyniera przy fundamentach budynku od tego czasu "znacznie się pogorszyły" - podaje agencja Reutera.