Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Wdowa po Aleksandrze Litwinience o zamachu na Skripala: Zabójcy nie kierują się naszą logiką

O ataku na Siergieja Skripala dowiedziałam się z internetu. Na ekranie komputera mignął ten straszny news, zobaczyłam zdjęcie z miejsca zbrodni i ludzi w charakterystycznych kombinezonach ochronnych. Wróciły wspomnienia z 2006 r. Z czasu, gdy otruto mojego męża - mówi Marina Litwinienko, wdowa po Aleksandrze Litwinience, byłym podpułkowniku KGB/FSB zamordowanym w 2006 r. na Wyspach. Rozmawiała z nią Olga Doleśniak-Harczuk.

Aleksander i Marina Litwinienko
Aleksander i Marina Litwinienko
fot.: arch.pryw.

Jak przyjęła Pani decyzję premier Theresy May o wydaleniu 23 rosyjskich dyplomatów z Wielkiej Brytanii?

- To słuszna decyzja. Wielka Brytania w kontaktach z Rosją zawsze starała się trzymać pewnych reguł, przestrzegać standardów zgodnych ze sztuką dyplomacji, a Rosji dawano szansę współpracy jak równy z równym. Rosja nie skorzystała z niej, ma własne wyobrażenie reguł sprzeczne z tym, czego oczekuje od niej społeczność międzynarodowa. Trzeba było zareagować i Wielka Brytania zrobiła to, co uważała za konieczne.

W jednym z wywiadów sugerowała Pani, że należałoby się przede wszystkim przyjrzeć bogatym Rosjanom przyjeżdżającym na Wyspy. Londyn uderzy w ich fortuny w ramach sankcji?

- W swoim przemówieniu w parlamencie Theresa May dała do zrozumienia, że sprawa nie zakończy się na wydaleniu rosyjskich dyplomatów. Nie wiemy jeszcze, jakie konkretnie kroki zostaną następnie podjęte, ale przedstawiono pewien zarys działań.

Theresa May zaznaczyła, że władze brytyjskie będą wykorzystywały wszelkie możliwości, jakie daje brytyjskie prawo, do podejmowania działań wymierzonych przeciwko kryminalistom i skorumpowanym elitom. Premier powiedziała, że dla tych ludzi i ich pieniędzy nie ma miejsca w państwie. Uważam, że to ważny wątek i należy do niego podejść bardzo poważnie. Trzeba uważnie się przyglądać Rosjanom dysponującym dużymi środkami finansowymi na Wyspach i zadawać pytania o pochodzenie tych pieniędzy. Wielka Brytania powinna wcielić w życie własną ustawę Magnickiego i na niej opierać część działań wobec obywateli Rosji. Sankcje powinny być wymierzone w konkretne osoby.

Brytyjskie gazety podkreślają, że wydalenie rosyjskich dyplomatów to najszerzej zakrojona tego typu akcja na Wyspach od 1985 r., gdy wydalono 31 dyplomatów i dziennikarzy zdemaskowanych przez zbiegłego z Moskwy Olega Gordijewskiego, byłego oficera KGB. Wstęp do nowej zimnej wojny?

- Trudno porównywać obecną sytuację z zimną wojną, to zupełnie nowe okoliczności. Żyjemy raczej w czasach, które nazwałabym czasem wojny nuklearnej. W czasach, gdy rosyjskie tuby propagandowe wpajają zwykłym Rosjanom, że cały świat ich nienawidzi i życzy im jak najgorzej, mamy do czynienia z ciągłym podgrzewaniem atmosfery. Wspólnota międzynarodowa wymaga od Rosji, by trzymała się ustalonych reguł, nie łamała zasad, w tych oczekiwaniach nie ma przecież nic złego, ale ten przekaz nie przebija się do zwykłych ludzi.

À propos propagandy, w Londynie bierze się też pod uwagę cofnięcie licencji stacji Russia Today. Sądzi Pani, że do tego dojdzie?

- Każde działanie musi się odbywać w granicach obowiązującego prawa, nie można tak po prostu zamknąć stacji telewizyjnej czy wydalić jej zespołu z Wielkiej Brytanii. Jeżeli działania propagandowe telewizji zostaną jednak udowodnione, nic nie stanie na przeszkodzie, by podjąć stosowne kroki. Na wszystko trzeba zdobyć dowód, działanie niemające oparcia w prawie zawsze bowiem staje się pożywką dla manipulatorów, od których usłyszymy: „spójrzcie na nich, szczycą się swoją demokracją, a działają w sprzeczności z jej zasadami, rozwodzą się nad wolnością słowa, a ją depczą” etc. Nie wolno tym ludziom dostarczać paliwa.

Aleksandr Goldfarb patrzy na atak na Siergieja Skripala przez pryzmat zbliżających się w Rosji wyborów prezydenckich i przypomina, z jakimi honorami Władimir Putin potraktował Andrieja Ługowoja, uznanego przez Londyn za zabójcę Pani męża. Zdaniem Goldfarba w tym działaniu jest zamysł pozyskania przychylności tych Rosjan, dla których ludzie tacy jak Skripal są zdrajcami Rosji. Zgadza się Pani z taką tezą?

- Wszyscy mówią o wyborach prezydenckich w Rosji, ale to nie są przecież wybory w tradycyjnym znaczeniu, trzeba to mieć na uwadze. Co zaś dotyczy ataku na Siergieja Skripala, staramy się odnaleźć w tym jakąś logikę, zastanawiamy się nad motywami, dlaczego tak się stało itd., ale ludzie, którzy popełnili tę zbrodnię, nie kierują się naszą logiką. Alex Goldfarb oczywiście patrzy na sprawę Skripala jako demonstrację siły Putina, pokazania, kto tu rządzi. A mnie przypomina się wysadzony w 1999 r. w powietrze moskiewski blok, o którego zdetonowanie oskarżono wtedy Czeczenów. [Aleksander Liwinienko i Jurij Felsztyński opisali kulisy tej operacji w książce „Wysadzić Rosję”]. Na fali tej „walki z terrorem” Putin stał się dla wielu w Rosji uosobieniem siły, człowiekiem, który nie idzie na kompromisy, nie negocjuje. Niedługo po tym został prezydentem Rosji. To jest ta specyficzna logika. I ona naturalnie rodzi spekulacje.

Na wieść o ataku na Siergieja Skripala powiedziała Pani mediom: „To jest jak déjà vu”.

- Tak, ponieważ tak się poczułam. O sprawie Siergieja Skripala dowiedziałam się z internetu, siedziałam przed ekranem komputera i nagle mignął ten straszny news, zobaczyłam zdjęcie z miejsca zbrodni i ludzi w charakterystycznych kombinezonach ochronnych. Wróciły wspomnienia z 2006 r., z czasu, gdy otruto mojego męża. Te wszystkie lata walki o sprawiedliwość, o ukaranie winnych, przesłuchania w sądzie, wywiady dla mediów, cała ta otoczka stanęła mi przed oczami. Państwo powinno zrobić wszystko, by oszczędzić swoim obywatelom takich doświadczeń. Wiadomość o ataku na Skripala do głębi mną wstrząsnęła.

Dziesięć lat temu w Berlinie powiedziała mi Pani coś, co długo nie dawało mi spokoju: „Teraz już niczego się nie obawiam”. Twarde słowa.

- Przez te wszystkie lata walczyłam o pamięć o moim mężu, o to, by prawda wyszła na jaw, by ujawnić nazwiska jego zabójców. W życiu człowieka jest wiele rzeczy, które napawają go lękiem, boimy się o naszych rodziców, o dzieci, przyjaciół. Nie chcę koncentrować się na strachu, ale żyć w miarę normalnie. Na tyle, na ile mogę.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie,

#Wielka #Skripal #Litwinienko

Olga Doleśniak-Harczuk