Publiczność na karnawale w Rio de Janeiro najsilniejsze przeżycia ma już za sobą: 72 000 widzów z całego świata oglądało w nocy z środy na czwartek tancerzy z odkrytych trybun sambodromu pod tropikalną ulewą: w Rio spadło tyle deszczu, co zwykle przez trzy tygodnie.
Brazylijska telewizja "O Globo" pokazywała w czwartek filmy z przemarszu słynnych "szkół tańca" w strugach potężnej ulewy na przemian z wykonanymi ze śmigłowców policyjnych zdjęciami słynnej Barra da Tijuca, dzielnicy rozrywek w zachodnim Rio de Janeiro, której ulice i parkingi znalazły się całkowicie pod wodą.
Część mieszkańców strażacy i policja musieli ewakuować stamtąd w pontonach i łodziach ratunkowych. Czterech mieszkańców jednej z faweli - dzielnic biedoty na wzgórzach otaczających miasto - straciło życie pod lawinami błotnymi.
Szef gabinetu burmistrza Rio, wzywając dziś mieszkańców tych dzielnic miasta, które najbardziej ucierpiały wskutek ulewy, aby nie wychodzili w pierwszej połowie dnia na ulice, oświadczył:
Była to największa od 150 lat nawałnica, jaka nawiedziła Rio de Janeiro.
☔ Summer Night Storm ⚡#RiodeJaneiro #Brazil#StormHour #slowmotion #photography#travel #ChuvaRJ pic.twitter.com/YWKLKPTLLr
— Witchie Air (@witchieair) 15 lutego 2018
Organizatorzy słynnego karnawału w Rio, jednej z najbardziej popularnych i dochodowych imprez rozrywkowo-turystycznych na świecie, która w tym roku - jak obliczyli - powinna przynieść dawnej stolicy Brazylii około miliarda dolarów zysku, nie poddają się: w piątek i sobotę będą występowały zwycięskie "szkoły samby", tj. bajeczne korowody taneczne reprezentujące dzielnice Rio de Janeiro.