GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Od tych wyborów może zależeć przyszłość USA. DeSantis wkrótce pozna swojego rywala

Już wkrótce gubernator Florydy Ron DeSantis pozna swojego konkurenta w jesiennych wyborach. Od ich wyniku będzie zależała przyszłość nie tylko Florydy, ale być może całego USA. 

Ron DeSantis
Ron DeSantis
By Gage Skidmore from Surprise, AZ, United States of America - Ron DeSantis, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=107762149

DeSantis jest z wykształcenia prawnikiem, ale po studiach wstąpił do Marynarki Wojennej. Był doradcą słynnego oddziału specjalnego SEAL Team One. W 2012 roku dostał się do Izby Reprezentantów, gdzie był jednym z założycieli wpływowego stowarzyszenia kongresmanów Freedom Caucus. Dał się poznać jako zagorzały zwolennik Donalda Trumpa, a ten poparł go w 2018 roku w wyborach gubernatora Florydy. Udało mu się je wygrać o włos – po ponownym przeliczeniu głosów okazało się, ze pokonał kandydata Demokratów o zaledwie 0,4%. 

W ostatnim czasie popularność DeSantisa zaczęła gwałtownie rosnąć. Obecnie jest uznawany za drugiego najpopularniejszego Republikanina, po samym Donaldzie Trumpie. Sondaże pokazują, że tylko on ma jakiekolwiek szanse na rzucenie mu wyzwania w republikańskich prawyborach prezydenckich w 2024 roku, a gdyby Trump jednak w nich nie wystartował, to DeSantis może być praktycznie pewny nominacji. Zdaniem komentatorów zawdzięcza swoją popularność temu, że w przeciwieństwie do wielu innych prawicowych polityków nie boi się poruszania tematów „ideologicznych”, jak chociażby walka z propagandą LGBT w szkołach. 

Sam DeSantis na razie nie zapowiedział, że wystartuje w 2024 roku. W przeciwieństwie do wielu innych Republikanów nie zadeklarował jednak, że zrezygnuje ze startu jeśli zdecyduje się na niego Donald Trump, co miało być przyczyną konfliktu między oboma politykami. Polityk twierdzi, że najpierw chce się skupić na zdobyciu kolejnej kadencji jako gubernator. Te wybory są dla niego niezwykle ważne, bo przegrana w nich – a nawet zbyt mało imponujące zwycięstwo – mogą być dla niego poważnym uderzeniem w rozwijającą się w imponującym tempie karierę.

To, z którym Demokratą się w nich zmierzy, rozstrzygnie się już dzisiaj podczas prawyborów. Faworytami są w nich kongresman i były gubernator Florydy Charlie Crist i stanowa komisarz ds. rolnictwa Nikki Fried. Demokraci liczą, że ktoś z tej dwójki da radę pokonać DeSantisa i tym samym zneutralizować jednego z najgroźniejszych potencjalnych rywali Bidena. Przyznają jednak, łącznie z samymi kandydatami, że nie będzie to łatwe zadanie. 

Co ciekawe oboje mają zupełnie inne strategie na pokonanie DeSantisa. Crist prezentuje się jako umiarkowany, kompromisowy Demokrata, kandydat zgody. Natomiast Fried – jedyna obecnie na Florydzie przedstawicielka lewicy, która wygrała wybory na poziomie stanowym – jako „prawdziwa Demokratka”, która planuje oprzeć swoją kampanię na wysoce kontrowersyjnej sprawie legalności aborcji. Liczy, że dzięki temu dostanie więcej głosów kobiet, nawet tych, które normalnie popierają prawicę. Crist natomiast jest przekonany, że jego kompromisowe podejście przekona do niego wyborców niezależnych i tych Republikanów, dla których DeSantis jest zbyt konfrontacyjny. Fried zarzuca mu również bycie polityczną chorągiewką, gdyż polityk przez długie lata – łącznie z czasem, kiedy był gubernatorem – był członkiem Partii Republikańskiej, Demokratą został dopiero w 2012 roku.

Wszyscy są zgodni co do tego, że pokonanie DeSantisa nie będzie łatwe. Wczesne sondaże dają mu przewagę nad oboma kandydatami lewicy. Co więcej DeSantis zebrał już na swoją kampanię ok. 100 milionów dolarów – kwotę, która bardziej pasowałaby do wyborów prezydenckich niż wyborów gubernatora. Równocześnie florydzki oddział Partii Demokratycznej od lat jest pogrążony w poważnym kryzysie finansowym, przez co nie mają za co np. zatrudnić pracowników do roznoszenia ulotek czy namawiania do głosowania na ich kandydata. Jeden z lokalnych członków partii powiedział portalowi The Hill, że sytuacja zaczęła się ostatnio poprawiać, ale nadal jest daleka od dobrej. 

Przed lewicą stoją jednak poważniejsze problemy. Floryda od dawna jest uważana za tzw. swing state, czyli stan, w którym wyborcy nie mają sprecyzowanych preferencji politycznych. Coraz więcej jednak świadczy, że staje się coraz bardziej prawicowa. Pod koniec zeszłego roku liczba zarejestrowanych wyborców Republikanów po raz pierwszy w jego historii przekroczyła liczbę zarejestrowanych wyborców Demokratów, a ich przewaga ciągle rośnie. Obecnie wynosi już 231 tysięcy – dla porównania w 2008, kiedy Obama wygrał tam o 200 tysięcy głosów, zarejestrowanych Demokratów było tam o 700 tysięcy więcej. Do tego znaczną część populacji tego stanu stanowią Latynosi, a ta grupa etniczna w ostatnim czasie coraz wyraźniej skręca w stronę prawicy. 

 



Źródło: The Hill

#USA

Wiktor Młynarz